Garry Newlove wierzył w 2004 roku, że przeprowadza się wraz ze swoją rodziną do bezpiecznej i cichej dzielnicy na przedmieściach Warrington. Wtedy jeszcze nie wiedział, że dzielnicę często odwiedzają gangi młodocianych bandytów. Mężczyzna wyszedł wieczorem z domu, by zwrócić uwagę nastolatkom, którzy chcieli zdewastować samochód jego żony. Wtedy przewrócili go na ziemię i zaczęli kopać. Mężczyzna miał zmasakrowaną głowę i odniósł poważne obrażenia wewnętrzne. 47-latka zabiło 4 nastolatków w wieku 15-17 lat. Tego wieczoru, kiedy zginął Garry, banda 14 nastolatków imprezował w pobliskim parku. Jedna z córek państwa Newlove czytała wtedy książkę. Nagle usłyszała za oknem trzaski i głośny śmiech pijanych ludzi. Garry wyszedł, żeby zwrócić im uwagę. - Nie zdążył założyć nawet butów - zeznała córka. Świadek zdarzenia powiedział, że banda napadła na mężczyznę po tym, jak zapytał jednego z nich, czy to on uszkodził samochód. Wtedy zaczęła się bójka. Banda kopała mężczyzną i śmiała się głośno. Garry nie odzyskał już przytomności i zmarł w szpitalu dwa dni później. W związku ze zdarzeniem aresztowano 5 młodych ludzi. Śledztwo jest w toku.