Oto rekordzista, który nie ma do końca pewności, czy chce zostać ogłoszony rekordzistą. Kilka dni temu w hrabstwie Cambridgeshire w stawach należących do Holme Fen Fishery 38-letni Wayne Mansford, z zawodu dekarz, wyciągnął z wody prawdziwą bestię. Karp-gigant, ochrzczony pieszczotliwie imieniem Marshall, po zważeniu osiągnął wynik 75 funtów i dwie uncje, czyli niewiele ponad 34 kilogramy. Dla porównania rekord Polski, należący do Tomasza Lipińskiego, to 35,8 kilogramów. Przedstawiciel Holme Fen Fishery stwierdził, że wędkarz spokojnie mógłby postarać się o wpis do rejestru jako ten, który złowił największego karpia w Wielkiej Brytanii. Według dokumentacji bowiem najcięższą jak dotąd schwytaną rybą z tego gatunku w kraju był okaz ważący 68 funtów i jedną uncję, czyli niecałe 31 kilogramów. Póki co Mansford czeka jednak z oficjalnym zgłoszeniem swojej zdobyczy. Skąd taka dziwna decyzja? Najpewniej doprowadziła go do tego znana na całym świecie zgryźliwość wędkarzy, a w szczególności zachowanie tych, którzy nie potrafią uznać cudzego sukcesu. Jak stwierdził jeszcze-nie-rekordzista, nie ma sensu wysłuchiwać uwag ze strony "kolegów", którzy na pewno nie uznaliby jednogłośnie "prawdziwości" techniki czy wiarygodności wagi, a raczej zasypaliby go wszelkiego rodzaju krytyką i próbami podważenia rekordu. Nie podjął jednak ostatecznej decyzji.