Gdybyś hodował w domu lisa, prawdopodobnie niewiele różniłby się on od twojego kota lub psa. Lis to bowiem jedyny przedstawiciel rodziny psowatych, który potrafi schować swoje pazurki niczym kot, jego źrenice są owalne i ułożone pionowo, dzięki czemu świetnie widzi w ciemności, także jak kot. Lis potrafi podskoczyć nawet na wysokość dwóch metrów, uwielbia typowo pieskie zabawy, błyskawicznie się uczy, reaguje na psie komendy, mistrzowsko aportuje. Niemieccy naukowcy potwierdzili, że lis jest mądrzejszy od wilka i psa, a próba jego udomowienia miałaby spore szanse powodzenia. Zwierzęta te coraz częściej zamieszkują zresztą duże miasta, a w kontaktach z ludźmi są śmiałe i otwarte. Lis to jednak wciąż zwierzę dzikie, spragnione wolności i przestrzeni. To także drapieżnik, prowadzący samotniczy tryb życia - w naturze porusza się po bardzo dużym terenie, a jego ulubionym siedliskiem są małe lasy śródpolne. Lis potrzebuje bardzo dużo ruchu i wolności, dlaczego więc tak chętnie zamykamy go w klatce? Cena lisiego futra Przedstawiciele organizacji Viva!, patronującej kampanii "Jutro będzie futro" nagrali kilka lat temu ubój lisów na farmie. Jak powiedziała nam Martyna Kozłowska z fundacji Viva! na filmach widać wyraźnie, jak zwierzęta przeczuwające śmierć próbują się wyswobodzić i uciec. - Widać, że się boją. Dawka prądu, którą zastosował hodowca na wspomnianej fermie, była niewystarczająca i niektóre zwierzęta budziły się na stercie martwych towarzyszy. Hodowca, siarczyście przy tym przeklinając lisa, który przecież wydłuża mu tym samym czas pracy, chwytał uciekiniera, ponownie wieszał go na haku, wkładał elektrodę w odbyt, drugą w pysk i raził jeszcze raz prądem. Wszystko obserwowały pozostałe zwierzęta na fermie, które za chwilę miał spotkać ten sam los - powiedziała przedstawicielka fundacji. Zarejestrowana przez Vivę! sytuacja nie jest oczywiście niechlubnym wyjątkiem. Właśnie tak wyglądają ostatnie chwile życia zwierząt, które urodziły się tylko po to, by zamienić się w futro. I choć hodowcy i obrońcy ferm futrzarskich przekonują, że urodzone na fermie zwierzę, które nie zna innego życia, nie tęskni za wolnością i nie cierpi, obrońcy praw zwierząt i biolodzy twierdzą, że nie jest to prawda - geny są po prostu silniejsze:- Musimy pamiętać, że lisy to zwierzęta dzikie, nieudomowione... W naturze pokonują ogromne przestrzenie, kopią nory, wspinają się... Klatka lista ma wymiary 50x60x90 cm! Gdyby zamknąć człowieka w klatce analogicznej wielkości, miałaby powierzchnię dwóch trumien! To dość mocne porównanie często trafia do ludzi. Dodajmy do tego gołe kraty - jedyne podłoże, jakie zwierzęta od urodzenia znają (trawę mogą podziwiać jedynie zza krat, gdzieś w oddali), ścisk, stres... Dlatego część z nich choruje psychicznie, dochodzi też między nimi do pogryzień lub aktów autoagresji. Hodowcy nie są w stanie im zapewnić dobrych warunków. Dobre warunki wykluczają opłacalność "produkcji" - tłumaczy Kozłowska. Śmierć w komorze W grudniu 2020 roku fundacja Viva! opublikowała kolejne szokujące nagrania, tym razem z fermy norek. Zwierzęta były wyciągane z klatek, szarpane za ogony, uderzano nimi o betonowe podłoże, deptano je... Jakby tego było mało, na jaw wyszły także nieprawidłowości związane z ubojem tych zwierząt. Choć hodowcy wciąż przekonują, że zwierzęta zabijane są szybko i nie cierpią, zarejestrowane materiały świadczą jednak o czymś innym. Według przedstawicieli fundacji zwierzęta nie były uśmiercane od razu. Na nagraniach widać, że czekano na zapełnienie komory gazowej norkami i dopiero wtedy odkręcano zawór z gazem. Co gorsza, podczas opróżniania maszyny, wypadło z niej kilka wciąż żywych norek. - Norki są wrzucane jedna po drugiej do komory i gazowane tlenkiem węgla. Widać przez szybę w maszynie, że próbują znaleźć drogę ucieczki. Ucieczki jednak nie ma. Te, których nie udało się zabić, są ponownie wrzucane do komory i gazowane z kolejnymi osobnikami. Już sam proceder gazowania norek jest okrutny, a jeśli dodać do tego fakt, że osoby uśmiercające norki na tej fermie robią to niewłaściwie, jest to absolutnie karygodne – czytamy na stronie kampanii "Jutro będzie futro", którą koordynuje Martyna Kozłowska. Patrząc na warunki, w których przetrzymywane są norki, można odnieść wrażenie, że okrutna śmierć nie jest wcale najgorszym, co mogło je spotkać. Skazane na zagazowanie zwierzęta, wcześniej miesiącami żyją na gołych kratach i chorują, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Norki to bowiem zwierzęta mocno terytorialne, które poza okresem rozrodczym unikają przedstawicieli swojego gatunku. Na fermach są całe życie zamknięte w naprawdę małych klatkach, co jest dla nich niewyobrażalnym stresem. Podobnie jak lisy, norki potrzebują także ruchu i przestrzeni, świetnie pływają, a w niewoli cierpią, odbijając się od ścian i raniąc się nawzajem. - Przez ostatnie lata dostarczyliśmy opinii publicznej dziesiątki przykładów na to, jak fermy futerkowe negatywnie wpływają na środowisko i lokalnych mieszkańców. Tym razem po raz kolejny zebraliśmy dowody potwierdzające, że fermy to miejsce systemowego znęcania się nad zwierzętami. W imieniu polskiego społeczeństwa, a badania pokazują, że opowiada się za tym 70% Polaków, domagamy się pilnego powrotu do projektu zakazującego chowu zwierząt na futra. Politycy, którzy go blokują, są odpowiedzialni za cierpienie i śmierć 6 milionów zwierząt rocznie - mówi Cezary Wyszyński prezes Fundacji Viva!. Futro nie ma jutra Czy więc naturalne futra są nam jeszcze potrzebne? Przybywa krajów, które wprowadziły zakaz hodowli zwierząt na futra. W listopadzie 2021 roku na taki zakaz zdecydowała się Irlandia, stając się jednocześnie piętnastym, europejskim krajem bez ferm futrzarskich! Dołączyła tym sposobem m.in. do Austrii, Chorwacji, Wielkiej Brytanii, Czech czy Norwegii. Z futra rezygnują również zarówno odzieżowe sieciówki, takie jak LPP czy Solar, a na świecie ci najwięksi - Calvin Klein, Hugo Boss, Giorgio Armani, Oscar de la Renta, Ralph Lauren, Versace i Gucci. Przybywa również takich wydarzeń jak pokazy mody etycznej, protesty, pikiety, spoty czy akcje billboardowe, poddające w wątpliwość sens hodowli zwierząt na futra. Aktywiści walczący o prawa zwierząt mają także wsparcie opinii publicznej - Polacy są w większości przeciwni fermom futrzarskim i choć wciąż mocniej wzrusza nas niedola psów i kotów, los lisów i norek nie jest nam już obojętny. Zapowiadana "piątka dla zwierząt" wciąż nie weszła w życie i nie wiadomo, jakie będą jej dalsze losy. Obrońcy praw zwierząt wierzą jednak, że "futro nie ma jutra" i uda się odesłać je do przeszłości. W Polsce na futro zabija się co roku aż sześć milionów zwierząt. Jesteśmy pod tym względem drugim w Europie i trzecim krajem na świecie. Jeśli nie zgadzasz się na zabijanie zwierząt dla mody, wybierz się na jeden z protestów organizowanych w najbliższych dniach przez aktywistów kampanii "Jutro będzie futro": ***Zobacz również: Komisja Europejska zdecydowała: Zakaz hodowli klatkowej!