Przedstawiciele Amnesty International całą noc czuwali przed ambasadą Chin w Warszawie. Punktualnie o 6. rano rozległ się dźwięk budzików. Miały one obudzić dyplomatów i światową opinię publiczną, przypomnieć, że odpowiedzialni za śmierć tych ludzi wciąż nie zostali ukarani.