W Polsce każdego roku rozpoznaje się ponad 13 tys. nowych zachorowań na raka piersi, 5 tys. kobiet umiera. W większości przypadków o życiu lub śmierci decyduje to, czy doszło do przerzutów. Oczywiście ważny jest czas postawienia diagnozy - im wcześniej, tym większe są szanse powrotu do zdrowia. Naukowcy od dawna chcieli jednak wyjaśnić, co tak naprawdę sprawia, że w pewnym momencie komórki raka piersi stają się jeszcze bardziej złośliwe, odłączają się od pierwotnego guza i przenoszą się z krwią do innych narządów. "Naszym zdaniem kluczową rolę odgrywa białko SATB1. To prawdziwy król zbrodni" - tak w czasopiśmie "Nature" opisują swoje odkrycie naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Potwierdziła to seria badań i eksperymentów. Uczeni kierowani przez Terumi Kohwi-Shigematsu przeanalizowali 2 tys. próbek tkanek pobranych od kobiet leczonych na raka piersi. Okazało się, że pacjentki, u których białka SATB1 było najwięcej, żyły najkrócej. Tym zaś, które białka nie miały, często udawało się wygrać z chorobą. Naukowcy z Berkeley badali też układ komórek budujących gruczoł piersiowy. Zdrowe komórki tworzą tam uporządkowane koliste struktury. Komórki przerzutujące wręcz przeciwnie - układają się w sposób chaotyczny. Jednak gdy badacze wyeliminowali z nich SATB1, one również "grzecznie" stanęły w kółku. - Wszystkie wyniki wskazują, że białko SATB1 decyduje o tym, czy dojdzie do przerzutów - mówi Kohwi-Shigematsu. W jaki sposób? Jako król zbrodni nie brudzi sobie rąk - ma do tego pomocników. "SATB1 kontroluje pracę prawie tysiąca genów. Pobudza te, które przyczyniają się do rozwoju raka piersi, a hamuje te, które mają przed nim chronić" - wyjaśnia Kohwi-Shigematsu. Czy odkrycie naukowców z USA to przełom w walce z rakiem piersi? - Jeżeli uda się je potwierdzić w warunkach klinicznych, będzie to duże osiągnięcie - komentuje dla "GW" prof. Maciej Krzakowski, krajowy konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej. - Dziś w onkologii często musimy działać trochę na oślep. Opisane przez Amerykanów białko mogłoby przede wszystkim stać się ważnym czynnikiem prognostycznym. Wiedza o tym, że znajduje się ono w komórkach jakiejś pacjentki, byłaby wskazaniem do bardziej intensywnej terapii uzupełniającej w okresie pooperacyjnym. A to mogłoby zmniejszyć ryzyko nawrotu choroby - podsumowuje w "Gazecie Wyborczej" prof. Krzakowski.