Wszystko z powodu niewielkiej ilości światła słonecznego, która docierała do sondy. Według informacji Europejskiej Agencji Kosmicznej, Philae po wylądowaniu na komecie, znajdowała się w cieniu wysokiego wzniesienia. Naukowcy alarmowali, że w takiej sytuacji akumulatory wyczerpią się w ciągu kilkunastu godzin. Ostatni kontakt z Philae centrum kontroli lotów miało w nocy. Sondzie udało się przesłać na Ziemię cenne zdjęcia z powierzchni ciała niebieskiego. Ale nie wszystko jeszcze stracone. Za kometą nadal podążą macierzysta sonda Rosetta, która będzie czekała na sygnał wysyłany z lądownika. Naukowcy mają nadzieję, że wraz z upływem czasu i obiegiem ciała niebieskiego wokół Słońca do sondy Philae zacznie dopływać więcej światła słonecznego. Lądowanie Philae na powierzchni komety było pierwszym tego typu wydarzeniem w historii ludzkości. Dzięki misji Rosetta, której lądownik jest częścią, naukowcy chcą się dowiedzieć, jak powstały planety Układu Słonecznego.