Zgoda na ludzko-zwierzęce zarodki
Brytyjska placówka HFEA (The Human Fertilisation and Embryology Authority) regulująca badania naukowe nad ludzkim płodem i medyczne aspekty rozrodczości wyraziła w środę zgodę na to, by naukowcy mogli w celach badawczych tworzyć zarodki ludzko- zwierzęce. Jednak przy każdych badaniach będą musieli ubiegać się o licencję.
Naukowcy twierdzą, iż takie zarodki zwane cytoplazmatycznymi przysłużą się pracom badawczym nad nieuleczalnymi obecnie chorobami Alzheimera i Parkinsona. Hamulcem w badaniach jest m.in. brak tzw. komórek macierzystych, na których naukowcy mogą pracować. Obecnie ich źródłem jest terapia sztucznego zapłodnienia pozostawiająca "nadwyżkę" embrionów.
Zarodki-hybrydy uzyskiwane są dzięki połączeniu ludzkich komórek z żeńskimi komórkami zwierząt. W tym celu jądro komórki ludzkiej, pobranej np. ze skóry, zawierające genetyczny kod DNA, przenoszone jest do zwierzęcego jaja (np. krowy lub królicy), z którego usuwany jest cały zwierzęcy materiał genetyczny. Uzyskany w ten sposób zarodek hybrydowy jest w 99,9 proc. tworem ludzkim.
W wyniku zaaplikowania impulsu elektrycznego zwierzęce jajo z jądrem komórki ludzkiej zaczyna się wewnętrznie dzielić. Po upływie sześciu dni z jądra embrionu wielkości główki od szpilki pobierane są komórki macierzyste, na których mogą pracować naukowcy. Same zarodki ulegałyby zniszczeniu w okresie do 14 dni.
Dopuszczeniu tego rodzaju kontrowersyjnych praktyk sprzeciwiają się katolicy argumentując, że tworzenie embrionów w intencji ich zabicia jest moralnie nie do przyjęcia. Sprzeciw budzi też mieszanie komórek ludzkich ze zwierzętami jako sprzeczny z naturą.
INTERIA.PL/PAP