Czteromiesięczny nosorożec czarny to pierwszy rezydent sierocińca Entaben Safari Conservancy. Zadaniem ośrodka ma być przywrócenie zdrowia temu oraz setkom innych małych nosorożców, by później dać im szansę drugiego życia na wolności. Mały nie ma jeszcze imienia, ale ma już osobowość. - "Próbuje lizać mnie po twarzy i ma ochotę dostać się wszędzie, gdzie mu nie wolno wejść. Jest dokładnie taki, jak sobie wyobrażasz, że będzie" - opowiada Alana Russell, studentka z USA, która jest jednym z opiekunów 100-kilowego cielaka. Sierociniec umiejscowiony w cieniu gór na zielonym paśmie sawanny nieopodal miasta Mokopane około 250 kilometrów na północ od stolicy kraju Pretorii jest częścią modnego wśród turystów ośrodka, do którego przyjeżdżają ludzie z całego świata, żeby zobaczyć słynną, afrykańską, dużą faunę. Jedna trzecia zabitych to samice z młodymi Prawie 300 nosorożców padło ofiarami kłusowników w tym roku w Południowej Afryce, 448 zostało zabitych w zeszłym. Ten kraj jest domem około trzech czwartych z liczącej 20 tys. osobników afrykańskiej populacji nosorożców. Żyją tutaj zagrożone całkowitym wyginięciem nosorożce czarne. Jest ich coraz mniej z powodu kłusownictwa odpowiadającego na potrzeby czarnego rynku. Nosorożce zabija się z powodu ich rogów. W niektórych kręgach kulturowych uważa się je za afrodyzjak. Rogi szmugluje się do Azji mimo wyników badań naukowych dowodzących, że nie mają żadnych medycznych właściwości. - "Jedną trzecią zabijanych nosorożców stanowią samice w ciąży lub z małymi. Dlatego potrzeby opieki nad sierotami są ogromne. Teraz nareszcie doczekaliśmy się wyspecjalizowanego w opiece nad nimi ośrodka" - mówi Karen Trendler, która w przeciągu dwóch dekad wychowała już około 200 małych nosorożców. Po całkowitym ukończeniu w połowie września, ośrodek zaopiekuje się równocześnie grupą 25-30 małych nosorożców, które w innym przypadku najprawdopodobniej by zmarły. Będą w nim cztery pokoje przeznaczone do opieki nad osłabionymi osobnikami i jeden pokój intensywnej terapii, gdzie chore zwierzę będzie pod 24-godzinną opieką lekarzy i w razie czego może zostać podłączone do inkubatora. "Bez turystyki, bez komercji" - "W miarę jak będą rosnąć, planujemy przenosić je do coraz większych zagród. Jak będą miały mniej więcej 2-3 lata, wypuścimy je na wolność" - mówi Arrie van Deventer, menedżer rezerwatu. Jeśli ograniczy się ich kontakty z ludźmi, nosorożce mogą ponownie zaadaptować się do warunków życia na wolności. Dlatego turyści nie będą mogli oglądać zwierząt w okresie ich leczenia. Nieoficjalnym mottem projektu jest hasło "bez turystyki, bez komercji". Pierwsza przyjęta tutaj sierota nie jest ofiarą kłusowników. Małego nosorożca czarnego porzuciła matka. Znaleziono go chorego i nadal wymaga ścisłej opieki. Po leczeniu jego kontakt z ludźmi zostanie ograniczony do minimum. Dwa dorosłe nosorożce białe, Mina i Nanna, będą jego zastępczymi rodzicami. Nauczą go, jak być prawdziwym nosorożcem. Menedżerowie projektu mają nadzieję, że pewnego dnia setki wychowanych przez nich sierot zasilą populację nosorożca na wolności, wychowają swoje młode i w efekcie populacja tych zwierząt przestanie się kurczyć. Tłum. ML