Według amerykańskiego Państwowego Centrum ds. Danych Klimatycznych (NCDC) wody oceanów w skali globalnej miały średnio 17 stopni ciepła. W czerwcu ich temperatura była niewiele niższa. Naukowcy prognozują też, że nowy rekord padnie w sierpniu. Za poprzedni rekord uchodzi lipiec 1998 roku, kiedy na Pacyfiku panował układ prądów oceanicznych El Nino. Za najchłodniejszy uchodzi grudzień roku 1909, kiedy średnia temperatura oceanów wyniosła 15 stopni Celsjusza. Zdaniem meteorologów kilka czynników ma wpływ na obecną sytuację: El Nino nakłada się na wywołane przez człowieka globalne ocieplenie klimatu. Ponadto występują różne wariacje pogodowe. Ciepła woda w oceanach już negatywnie oddziałuje na zagrożone rafy koralowe. Może również przyspieszyć proces topnienia Oceanu Arktycznego i wzmóc siłę huraganów. Zatoka Meksykańska, gdzie ciepła woda wywołuje huragany, obecnie ma temperaturę około 32 stopni Celsjusza. Większość wód na półkuli północnej jest znacznie cieplejsza, niż normalnie. Morze Śródziemne jest cieplejsze o trzy stopnie Celsjusza. Wyższe temperatury panują na Oceanie Spokojnym i Indyjskim. Zjawisko staje się najbardziej zauważalne w okolicach Arktyki, gdzie wody mają temperaturę wyższą od średniej o 5,5 st. C. Ciepłe prądy mogą pomóc topić od dołu lód morski, a nawet doprowadzić do topienia powłoki lodowej Grenlandii - powiedział cytowany przez AP szef Centrum Nauki i Obserwacji Ziemi na uniwersytecie stanowym w Colorado, Waleed Abdulati. Rekordy temperatury padające w wodzie są bardziej znaczące od tych padających na lądzie, gdyż woda grzeje się o wiele dłużej i nie chłodzi się tak łatwo, jak ląd. Ponadto - jak podkreśla naukowiec Andrew Beaver z uniwersytetu w Victorii (w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej), do ogrzania wody potrzeba pięć razy więcej energii, niż do ogrzania lądu.