Mars był w XVI wieku najpotężniejszym galeonem świata, będącym w służbie Królestwa Szwecji. 107 ogromnych dział, 800 osób załogi i 1800 ton wyporności czyniły go obiektem niezatapialnym. Jednak w maju 1563 roku - po 2 dniach pościgu i bitwy morskiej - na Marsie nastąpił wybuch, który spowodował błyskawiczne zatonięcie jednostki, a okręt zniknął na 450 lat. Nurkowie od lat starali się odkryć tę największą zagadkę Bałtyku. Ostatecznie udało się to Richardowi Lundgrenowi ze Szwecji i natychmiast powstał globalny projekt inwentaryzacji oraz ochrony Marsa. Właśnie zakończył się pierwszy etap prac, który ujawnił, że na wraku spoczywa ogromny skarb. Znalezisko okazało się na tyle ważne, że płetwonurków odwiedził sam król Szwecji - Karol XVI Gustaw, który własnoręcznie podpisał się na skrzynce, do której układano wydobywane z wraku kosztowności. - To sprawa bezprecedensowa w historii - zdradził obecny na miejscu dyplomata - król jeszcze nigdy jeszcze nie podpisał się pod nieoficjalnym pismem. Wrak leży na 73 metrach, 10 mil od wyspy Olandia i z uwagi na liczne bogactwa jest obecnie pilnie strzeżonym obiektem (szacuje się ponad 4 tysiące samych monet). W projekcie uczestniczy prawdziwa śmietanka najlepszych płetwonurków z całego świata. Polskę reprezentuje jeden z najwybitniejszych płetwonurków wrakowych na Bałtyku - Tomasz Stachura, który ma już na swoim koncie wiele odkryć. Więcej na ten temat w materiale Największy skarb Bałtyku odnaleziony w serwisie Polska Lokalna.