Manewr cumowania został przerwany, gdy Progress znajdował się w odległości 2 km od ISS. Zastępca szefa rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos Witalij Dawydow powiedział, że zarówno statek, jak i stacja są sprawne i jest z nimi utrzymywana łączność. Zapewnił, że nad Progressem nie utracono kontroli. To, że statek towarowy jest nadal pod kontrolą, potwierdziła także rzeczniczka amerykańskiej agencji kosmicznej NASA Brandi Dean. Statek towarowy Progress "odsuwa się od nas" - meldował dowódca ISS Aleksandr Skworcow rosyjskiemu ośrodkowi kontroli lotów. Według agencji Interfax relacjonował też, że Progres "kręcił się w sposób niekontrolowany", a potem zniknął z pola widzenia załogi stacji. "Statek rozpoczął manewr zbliżania do stacji, ale potem coś się stało i Progress przeleciał koło stacji" - cytuje ITAR-TASS Walerija Łyndina z ośrodka kontroli lotów. Agencja ITAR-TASS dowiedziała się w ośrodku kontroli lotów, że "początkowo wszystko przebiegało pomyślnie, ale potem automatyczny system zawiódł, a załoga stacji nie zdołała przycumować statku manualnie". Nieco później ośrodek kontroli lotów informował jednak, że z danych telemetrycznych wynika, iż na pokładzie statku Progress nie było awarii. Progress miał dostarczyć na ISS ponad 2,6 tony ładunku, w tym żywność, wodę, paliwo i różne urządzenia. Na stacji jest obecnie sześć osób - trzech Rosjan i troje Amerykanów. ITAR-TASS odnotowuje, że poprzedni Progress z nowej serii tych statków z cyfrowym systemem sterowania 1 maja również nie zdołał zacumować do ISS w trybie automatycznym; zacumowano go wtedy w trybie manualnym. Ustalono wtedy, że przyczyną kłopotów byłą awaria programu zabezpieczającego statek. Dziennikarzy poinformowano później, że do programu wprowadzono niezbędne poprawki. Dzisiaj po raz pierwszy w historii ISS statku towarowego nie udało się zacumować w trybie manualnym.