O 6:33 czasu polskiego New Horizons przemknęła 3500 tysiąca kilometrów od planetoidy z obszaru tak zwanego pasa Kuipera, nazwanej Ultima Thule (2014MU69). Olbrzymia odległość od Ziemi sprawiła, że na nadejście sygnału, który to potwierdził, trzeba było czekać wiele godzin. NASA ogłosiła, że sygnał został właśnie odebrany. Trwa oczekiwanie na pierwsze zdjęcia. Nieco ponad 24 godziny przed przelotem sonda przesłała pierwsze zdjęcia Ultima Thule, które zdają się potwierdzać przewidywania, że planetoida może być kosmiczną skałą o wydłużonym kształcie. Oryginalne zdjęcia mają rozmiar pikseli rzędu 10 kilometrów, co sprawia, że przy rozmiarze planetoidy rzędu 30 kilometrów, są bardzo mało precyzyjne. Nałożenie kilku zdjęć i wykorzystanie technik poprawy jakości obrazu pozwoliło na stworzenie zdjęcia pokazanego po prawej stronie. Sugeruje ono, że mamy do czynienia z obiektem, którego długość może być nawet dwukrotnie większa od szerokości. To potwierdza obserwacje teleskopów z Ziemi, które w 2017 roku (z Argentyny) i w 2018 roku (z Senegalu) wskazywały, że Ultima Thule, przechodząc przed jedną z gwiazd rzuca właśnie taki cień. Sonda jest w odległości 6,5 miliarda kilometrów od Słońca, to ponad 40 razy dalej, niż wynosi średni promień orbity Ziemi. Sygnał radiowy potrzebuje na przebycie drogi na Ziemię ponad 6 godzin. Dodatkowo jeszcze New Horizon nie mogła przystąpić do przesyłania danych natychmiast po przelocie, kluczowe znaczenie miała bowiem realizacja programu obserwacji. Przy prędkości ponad 50 tysięcy km/h przelot trwał bardzo krótko, każda chwila była istotna. Pierwsze zdjęcia Ultima Thule powinny dotrzeć do centrum kontroli lotu jeszcze dziś. Będą to najpierw obrazy małej rozdzielczości, stopniowo pojawią się lepsze. NASA będzie je w ciągu najbliższych dni udostępniać. Pełny przesył danych z przelotu potrwa około 18 miesięcy, potem New Horizons zacznie rozglądać się za nowym celem podróży. Zapas paliwa i stan sondy wskazuje na to, że może pobić jeszcze niejeden rekord. Grzegorz Jasiński