To dlatego, zanim umarł w wieku 74 lat, kompozytor przez dwie dekady podupadał na zdrowiu: stracił wzrok, niewyraźnie mówił oraz borykał się z dną moczanową i atakami paraliżu. Choć niewiele wiemy o życiu prywatnym muzyka, można wyciągnąć pewne wnioski z relacji współczesnych oraz wyglądu osoby uwiecznionej na portretach. Zdobyte w ten sposób dowody potwierdzają teorię zatrucia ołowiem w 1737 roku, kiedy to Händel czasowo stracił władzę w prawej ręce, co przedtem przypisywano udarowi. Szukając ratunku, Niemiec udał się do Akwizgranu, gdzie zażywał kąpieli w ciepłych źródłach siarkowych. Kiedy okazało się, że właśnie dzięki nim cudownie ozdrowiał, dr Hunter stał się podejrzliwy. Ponad dwa wieki temu takimi metodami leczono bowiem zatrucia ołowiem. Potem, niestety, ataki się powtarzały, aż 13 kwietnia 1759 r. kompozytor oznajmił, że nie zamierza więcej przyjmować gości. Umarł rankiem następnego dnia. W czasach Händla tylko garstka lekarzy miała świadomość niebezpieczeństw związanych z zatruciem ołowiem. Uważano jednak, że narażeni są przedstawiciele fachów mających z nim bezpośrednią styczność: wytwórcy cydru (których prasy były często pokryte Pb) czy dekarze. Nikt nie pomyślał, że pierwiastek znajduje się również w winie, piwie, cydrze, dżinie, wodzie oraz pokarmach. A muzyk przez długi czas od nich nie stronił... Jego utwory były bez wątpienia majstersztykiem, lecz mało kto potrafił zaakceptować żarłoczność i opilstwo Georga Friedricha. Händel miał obsesję na punkcie jedzenia. Możliwe, że zwyczaje dotyczące odżywiania zmieniły nawet rodzaj komponowanej muzyki. Po 1737 r. artysta porzucił operę i zwrócił się ku oratoriom. Utwory miały też inny nastrój: stały się bardziej ponure i medytacyjne. Autor: Anna Błońska