Wiatr słoneczny i burze magnetyczne mogą być niebezpieczne tylko, jeśli wywoła je niezwykle silny wybuch słoneczny. - Ten z 6 sierpnia jest jednym z gwałtowniejszych, ale inny, podobnej klasy, zdarzył się kilka lat temu i nie zanotowano poważnych problemów - komentuje dr hab. Sładkowski, kierownik Zakładu Astrofizyki i Kosmologii Uniwersytetu Śląskiego. - Jakieś perturbacje komunikacyjne mogą się zdarzać, ale w każdym przypadku zakłócenia będą miały charakter lokalny i czasowy. Promieniowanie słoneczne, wyrzucone z korony Słońca, dociera do Ziemi w ciągu około ośmiu minut. Jest ono wtedy wykrywane przez sztuczne satelity krążące dookoła naszej planety. Cząstki materialne poruszają się wolniej, najszybszy wiatr słoneczny dociera do Ziemi w ciągu 30 godzin, na ogół trwa to jednak od dwóch do trzech dni. Tą różnicę wykorzystuje się w systemie ostrzegania - jeśli ma miejsce gwałtowny rozbłysk słoneczny, satelity po prostu przekazują o tym informację, a właściwe służby powinny oszacować zagrożenie i podjąć odpowiednie kroki. Działania zabezpieczające powinny objąć przede wszystkim wydanie ostrzeżeń i okresowe zaciemnienia na zagrożonych obszarach. Zaciemnienia polegają na wcześniejszym wyłączeniu sieci energetycznej tak, by nie uległa ona uszkodzeniu w wyniku zakłóceń elektromagnetycznych. Wcześniejsze zaprojektowanie mechanizmów bezpieczeństwa nie jest możliwe, ponieważ modele teoretyczne nie są w stanie przewidzieć czasu wystąpienia oraz siły konkretnego wybuchu zagrażającego Ziemi. Dr hab. Sładkowski podsumowuje: "Kilkadziesiąt godzin wcześniej wiemy. Nie jest to dużo, ale jakieś kroki zapobiegawcze możemy podjąć, prawdopodobnie mielibyśmy dość czasu, żeby wyłączyć sieć". Burze magnetyczne nie stanowią zagrożenia dla zdrowia. Ewentualne zagrożenie stwarzałyby normalne wypadki, które mogą mieć miejsce z powodu odłączenia prądu. Promieniowanie słoneczne stanowiłoby zagrożenie dla zdrowia tylko w momencie, gdy wystąpiłby wybuch słoneczny o niespotykanej dotąd sile. Jego skutki byłyby takie same, jak przy ekspozycji na każde promieniowanie. - Mamy nadzieję, że nie doczekamy czegoś takiego - dodaje dr hab. Sładkowski. Bardziej narażeni na negatywne skutki wiatru słonecznego mogliby być ludzie lecący samolotem, gdzie ochrona przed promieniowaniem zapewniana przez atmosferę i pole magnetyczne Ziemi jest słabsza, oraz znajdujący się na stacjach kosmicznych, gdzie ochrony tej nie ma w ogóle. Burze magnetyczne wywołane przez wiatr słoneczny to także okazja do zaobserwowania na niebie niezwykłych zjawisk. Przykładem może być zorza polarna, którą, jak podał International Business Times, w efekcie ostatniego wybuchu można było zobaczyć w Niemczech, Danii, Holandii i Szkocji. - W Polsce teoretycznie byłoby to możliwe, ale wszystko zależy od pogody - powiedział dr hab. Sładkowski. - To tak jak z zaćmieniami Słońca i Księżyca - zdarzają się bardzo często, ale w Polsce rzadko można je obserwować. Naukowcy przewidują, że zbliża się okres zwiększonej aktywności Słońca, kiedy to wybuchy w koronie słonecznej będą zdarzać się częściej, wywołując wiatr słoneczny, który po dotarciu do Ziemi wywołuje burze magnetyczne. Ostrzeżenie, dotyczące możliwych zakłóceń w łączności satelitarnej i działaniu systemu GPS w wyniku oddziaływania wiatru słonecznego i burz magnetycznych, wydała w ostatnich dniach amerykańska Administracja ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA).