Początkowo uważano, że oddalona od nas o 300 lat świetlnych BD+20 307 jest młodą gwiazdą, a jej wiek nie przekracza kilkuste milionów lat. Zaś olbrzymia ilość materiału, który wokół niej krąży - a jest go milion razy więcej niż pyłu wokół Słońca - to pozostałości po nowo uformowanych planetach. Przeprowadzone w bieżącym roku dodatkowe badania wykazały, że mamy do czynienia nie z jedną gwiazdą, a z ich parą, ponadto gwiazdy te liczą sobie miliardy lat. To z kolei nie pasuje do współczesnych teorii dotyczących powstawania planet. Wokół tak starych gwiazd nie powinno być tyle materiału. Powinien on wejść w skład planet lub zostać wypchnięty w przestrzeń kosmiczną przez oddziaływanie samych gwiazd. Astronomowie sądzą więc, że olbrzymia ilość materiału to pozostałość po dwóch planetach mniej więcej wielkości Ziemi, które stosunkowo niedawno zderzyły się ze sobą. Siła uderzenia musiała być olbrzymia. Zuckerman mówi, że w porównaniu z nią upadek na Ziemię meteorytu, który zabił dinozaury, to zaledwie dziecinna zabawa. Astronom Francis Fekel z Uniwersytetu Stanowego Tennessee, który też brał udział w badaniach, zauważa: To nasuwa na myśl dwa bardzo interesujące pytania. W jaki sposób w starym, uformowanym systemie planetarnym doszło do destabilizacji orbit oraz czy może się to przydarzyć i w naszym Układzie Słonecznym. Naukowcy od pewnego czasu rozważają takie scenariusze. Komputerowe modele ruchu planet pokazują, że istnieje pewne prawdopodobieństwo, że w ciągu miliarda lub więcej lat Merkury uderzy w Ziemię lub Wenus. Autor: Mariusz Błoński