Opanowanie budowy takich urządzeń otwiera nowe perspektywy w dziedzinie energetyki wiatrowej - podkreślają projektodawcy. - Wiatry na morzu są silniejsze i bardziej stałe, dysponujemy( na morzu) dużo większymi obszarami i unikamy konfliktów, z jakimi związana jest budowa takich elektrowni na lądzie - wyjaśniła Alexandra Bech Gjoerv kierująca w koncernie działem Nowej Energetyki. Pływająca elektrownia ma powstać na Morzu Północnym, 10 km od brzegów wyspy Karmoy - przy zachodnim wybrzeżu Norwegii. Instalacja składa się z wiatrowej turbiny o mocy 2,3 MW umieszczonej na specjalnej boi, podobnej do tych, które stosuje się w konstrukcji platform wiertniczych. Zanurzenie boi można regulować dzięki zmianom objętości płynnego balastu. W przypadku pływającej elektrowni boja ta ma od powierzchni morza sięgać na głębokość 100 m i być przymocowana do dna trzema kotwicami. Na boi stanie 65-metrowej wysokości i 8-metrowej średnicy wieża turbiny wiatrowej. Rozpiętość skrzydeł turbiny będzie miała ok 80 m. Koszt budowy tej pionierskiej konstrukcji, którą można będzie przemieszczać i kotwiczyć na morzu, mającym głębokość od 120 do 700 m, wyniesie ok. 52 mln euro.