Stworzył go inżynier Jerzy Grygorczuk, który cieszy się, że jego dzieło przemierzyło prawie 500 milionów kilometrów. Powiedział, że rocznie mamy nawet kilkaset misji okołoziemskich rocznie. Tak dalekie wyprawy jak Rosetta zdarzają się raz na kilkadziesiąt lat. Mupus ma zbadać temperaturę komety oraz jej strukturę i powierzchnię. Dodatkowo Jerzy Gregorczyk umieścił w Mupusie czujnik głębokości, który będzie rejestrował postępy wbijania. Dzięki temu otrzymamy informacje na temat wytrzymałości gruntu komety. Autorem oprogramowania Mupusa był Marek Banaszkiewicz, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN. Tłumaczy, że mimo przeprowadzonych badań w warunkach zbliżonych do tych panujących na komecie, zawsze może coś pójść nie tak. Penetrator może nie do końca się wbić w podłoże, bo trafi na jakiś kamień. Może się też okazać, że jest ono tak miękkie, że lądownik osiądzie bardzo głęboko. Może też być tak, że grunt nie będzie stawiać żadnych oporów, więc umiejętności penetratora niespecjalnie będą potrzebne. Mupus rozpocznie swoje badania dziś o godzinie 20:00. Prace nad misją Rosetta zaczęły się 21 lat temu. Sonda poleciała w kosmos w 2004 roku. Goniła ona kometę P67 przez dziesięć lat, sporą cześć tego czasu była zahibernowana. Kiedy wczoraj znalazła się 22 kilometry od komety, wypuściła z siebie lądownik Philae, który ma dokonać niezbędnych badań powierzchni ciała niebieskiego. Lądowanie nastąpiło kilka minut po godzinie 17:00 czasu polskiego. Informacje z sondy są przesyłane na Ziemię. Ich dostarczenie trwa około 30 minut. Grzegorz Jasiński: Philae wylądował, czyli noc komety