Jeden z czterech silników Boeinga 747-400 pracował na wymieszanych w równych częściach oleju z jatrofy i tradycyjnym paliwie A1. W kończącym się już 2008 roku przemysł lotniczo-turystyczny poświęcił sporo uwagi alternatywnym paliwom. Początkowo zainteresowanie to pobudzały szybujące ceny ropy naftowej, potem globalny kryzys, który pociągnął za sobą spadek liczby podróżujących. Szefostwo Air New Zealand nie wie na razie, czy nowa mieszanka będzie tańsza od stosowanego dotąd paliwa, ponieważ oleju z jatrofy nie produkuje się jeszcze w hurtowych ilościach. Rzeczniczka Tracy Mills twierdzi jednak, że firma spodziewa się, że rozwiązanie będzie konkurencyjne cenowo. Wcześniej sądzono, że paliwa alternatywne nie sprawdzą się w lotnictwie, gdyż zamarzają na wysokościach osiąganych przez większość maszyn floty. Testy na tłuszczu z jatrofy wykazały, że jego temperatura zamarzania jest niższa od wyznaczonej dla tradycyjnego paliwa. W lutym Boeing i Virgin Atlantic przeprowadziły podobne próby z mieszanką oleju palmowego i kokosowego, ale ekolodzy uznali przedsięwzięcie za działania pozorowane, gdyż nie można ich wytwarzać w odpowiednich ilościach. Jatropha curcas pochodzi z Ameryki Południowej. Drzewo, zwane po polsku jatrofą przeczyszczającą lub obrzydlcem przeczyszczającym, należy do rodziny wilczomleczowatych. Jako gatunek mało wymagający stanowi ucieleśnienie marzeń producenta biodiesla: potrzebuje zaledwie 300 mm opadów rocznie (!) i rośnie na każdym rodzaju gleby. Stosuje się go przy rekultywacji gleby, ale przede wszystkim jako źródło oleju. W Europie powstała już rafineria jatrofy. Nasiona są przetwarzane w Londynie. Autor: Anna Błońska