To będzie pierwszy, dość krótki test. Ma trwać zaledwie dwie minuty, do momentu oddzielenia się atrapy rakiety drugiego stopnia. Całość wzniesie się na mniej więcej 45 kilometrów, daleko poniżej przestrzeni kosmicznej. Chodzi o sprawdzenie działania pierwszego stropnia rakiety, napędzanej paliwem stałym, tak jak silniki boczne promu kosmicznego. Start będzie nieco szybszy, niż w przypadku wahadłowców, gdzie w ciągu pierwszych kilku sekund następowało odpalenie silników na paliwo ciekłe. NASA wie, że nie może sobie pozwolić na błąd. Administracja Baracka Obamy nie spieszy się z finansowaniem tego przedsięwzięcia i ewentualne kłopoty mogą sprawić, że cały projekt trafi do kosza.