Misja Chang'e 5-T1 ma charakter sciśle techniczny. Chińscy inżynierowie na szczęscie wyposażyli sonde w odpowiednią kamere. Zawdzięczamy jej to piekne zdjęcie.Chang'e 5-T1 wystartowała na pokładzie rakiety Długi Marsz 3C, z centrum kosmicznego Xichang w prowincji Syczuan. Na Ziemię wraca z predkością około 40 tysięcy kilometrów na godzinę. Manewr lądowania poprzedzi seria odbić sondy od zewnętrznych warstw atmosfery, które pomogą jej częściowo wytracić predkość. Ma to przypominać puszczanie "kaczek" na wodzie.Metoda jest dość skomplikowana, wejścia w atmosferę muszą dokonywać się pod odpowiednim kątem, by sonda nie odbiła i nie poleciała na zawsze w odległe obszary Układu Słonecznego. Zbyt ostre wejście w atmosfere mogłoby z kolei doprowadzić do jej zniszczenia.Według agencji Xinhua, misja posłuży zebraniu danych i potwierdzeniu, że zarówno osłona termiczna, jak i urządzenia nawigacyjne i sterownicze działają poprawnie. Ta wiedza pomoże w planowaniu misji sondy Chang’e-5, która w 2017 roku ma lądować na Księżycu i przynieść stamtąd próbki gruntu.Chang’e to imię chińskiej bogini Księżyca. Pierwsze dwie orbitalne misje sond Chang’e 1 i Chang’e 2 zakończyły sie sukcesem w 2007 i 2010 roku. Misja Chang’e 3 polegała w ubiegłym roku na dostarczeniu na powierzchnię Srebrnego Globu sondy Yutu. Mimo problemów technicznych Yutu wciąż przesyła na Ziemię dane. Chang’e 4, planowana na przyszły rok ma dostarczyć na Księżyc pierwszy chiński łazik. Dopiero potem przyjdzie czas na misję sondy Chang’e 5, która ma przynieść na Ziemię około 2 kilogramów księżycowego gruntu. Chińczycy chcą w ten sposób dołączyć do Amerykanów i Rosjan, jedynych narodów, którym taka misja się do tej pory udała. Grzegorz Jasiński