Phoenix odniósł wielki sukces w badaniach i pracował dłużej od przewidywanego okresu eksploatacji - powiedział Fock Lee z Laboratorium Napędów Odrzutowych. Chociaż praca aparatu kosmicznego już się zakończyła, badanie informacji o działalności naukowej laboratorium będzie kontynuowane przez pewien czas. Kontakt z Phoenixem urwał się w listopadzie 2008 roku. W styczniu, lutym i kwietniu tego roku NASA bez powodzenia próbowała nawiązać łączność z laboratorium. Ostatnio agencja kosmiczna dała aparatowi ostatnią szansę. Międzyplanetarnej stacji Mars Odyssey, która krąży na orbicie okołomarsjańskiej, wydano polecenie, by w dniach 17-21 maja 61 razy przeleciała nad rejonem przypuszczalnego miejsca pobytu laboratorium naukowego i podjęła próby "wyłowienia" chociażby jednego sygnału z jego pokładu. Naukowcy mieli nadzieję, że po nadejściu letniego przesilenia słonecznego (od 13 maja) nasza gwiazda będzie podnosić się coraz wyżej i umożliwi Phoenixowi podładowanie baterii słonecznych, aby przebudził się z zimowej "śpiączki" i wznowił pracę. Nadzieje te jednak się nie ziściły. Ocenia się, że surowe warunki marsjańskiej zimy sparaliżowały Phoenixa. Zdjęcia, wykonane przez stację Mars Odyssey wskazują na gruntowną zmianę kształtu cienia aparatu w porównaniu z okresem jego aktywnej pracy. Eksperci NASA doszli do wniosku, że ukształtowanie cienia wskazuje na utworzenie się grubej warstwy lodu na panelach baterii słonecznych. Wszystko wskazuje na to, że lód uszkodził albo zniszczył panele. Phoenix wylądował w rejonie Bieguna Północnego Czerwonej Planety 25 maja 2008 roku. Zamiast zaplanowanych trzech miesięcy laboratorium naukowe, które kosztowało 475 milionów dolarów, przepracowało pięć. Phoenix przekazał na Ziemię ponad 25 tys. zdjęć i odkrył dwa minerały, dowodzące, że w przeszłości na Marsie była woda w stanie ciekłym.