Dotychczas naukowcy uważali, że groźne w skali całego globu są zderzenia Ziemi z planetoidami o średnicy kilku kilometrów. Szacuje się, że obiekt o rozmiarze około 10 km był odpowiedzialny za zagładę dinozaurów sprzed prawie 70 milionów lat. Tymczasem z badań przeprowadzonych przez Elisabettę Pierazzo z Planetary Science Institute (USA) wynika, że groźne dla życia na całej Ziemi może być już zderzenie z ciałem o średnicy od 500 metrów do jednego kilometra. Pierazzo przeprowadziła komputerowe symulacje uderzenia takiego obiektu w ocean i jego wpływu na ziemską atmosferę. Okazało się, efektem mogłoby być znaczne uszkodzenie warstwy ozonowej, która chroni nas przez szkodliwym wpływem słonecznego promieniowania ultrafioletowego. Miarą intensywności tego promieniowania jest Indeks UV (ang. Ultraviolet Index - UVI). Jego typowe wartości nie przekraczają 10. Z symulacji Pierazzo wynika, że zderzenie z planetoidą o średnicy 0,5 km spowodowałoby takie zubożenie atmosfery w ozon, że Indeks UV przekroczyłby poziom 20 na kilka miesięcy i to w dużym zakresie szerokości geograficznych na północ i na południe od równika. Zderzenie z planetoidą o średnicy 1 km byłoby jeszcze groźniejsze. W zakresie szerokości geograficznych od -50 do +50 stopni, UVI przez ponad dwa lata mógłby przekraczać poziom 50, docierając nawet do 56. Tak duże napromieniowanie fotonami UV mogłoby mieć bardzo złe skutki dla wielu organizmów na Ziemi. Zakłóciłoby to wzrost niektórych roślin, a w przypadku ludzi miało ogromny wpływ na wzrost liczby zachorowań na raka skóry, mogłoby uszkadzać wzrok i powodować zmiany w strukturze DNA. Nie jest wykluczone, że w takim przypadku ludzkość byłaby zmuszona do funkcjonowania tylko w nocy, kiedy Słońce znajduje się pod horyzontem i nie bombarduje bezpośrednio swoimi promieniami UV.