Wyniki analiz w tej sprawie poznamy na wiosnę. Nie jest jednak pewne, czy NASA w ogóle zdecyduje się na wprowadzenie takiego systemu. Po pierwsze ze względu na koszty sięgające nawet miliarda dolarów, po drugie ze względu na napięty kalendarz lotów związanych z budową międzynarodowej stacji kosmicznej. Po trzecie dlatego, że wszelkie rozważane projekty mają istotne wady. Najbardziej oczywiste byłoby zastosowanie foteli katapultowych, podobnych do tych, w które wyposażone są samoloty bojowe. Prom Columbia podczas swych pierwszych czterech lotów miał takie fotele, potem je wymontowano. Ich instalacja zabrałaby jednak bardzo dużo cennego miejsca w kabinie i ograniczyła liczbę członków załogi do najwyżej sześciu. Inna metoda to wyposażenie astronautów w osobiste minisilniki rakietowe, które mogłyby ich w razie potrzeby wyrzucić poza kabinę. To rozwiązanie najlżejsze, ale możliwe do zastosowania tylko dla najwyżej 5-osobowej załogi. Myśli się też o odpowiednim wzmocnieniu kabiny, która mogłaby w całości pełnić rolę kapsuły ratunkowej. To zwiększyłoby jednak jej masę o blisko 4 tony i ograniczyło w ten sposób możliwości transportowe promu. NASA twierdzi, że prawdopodobieństwo katastrofy podczas startu wynosi 1:438. Na razie jeden start zakończył się tragedią - 100 sukcesem.