Naukowcy zajmujący się pogodą zwykle niechętnie opisują pojedyncze ekstremalne zjawiska pogodowe czy sezonowe rekordowe temperatury jako skutki globalnego ocieplenia. Pogoda musi być analizowana w znacznie dłuższym okresie, żeby potwierdzić zmiany w klimacie i określić, czy odpowiadają za nie naturalne czynniki, czy spalanie paliw kopalnych - argumentują. Fale upałów są coraz częstsze i obejmują większe obszary Teraz twierdzą jednak, że wydłużająca się seria gwałtownych wydarzeń pogodowych idąca ręka w rękę z rekordowymi wzrostami temperatur i wysokim poziomem emisji gazów cieplarnianych jest powiązaniem tak widocznym, że nie można dłużej traktować tych faktów jako przypadkowej zbieżności statystycznej. "Bardziej niż na ekstremalne rekordy wolimy patrzeć na przeciętne temperatury roczne w skali globalnej" - mówi Jean Jouzel, wiceprzewodniczący Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Ale i tak, jak wynika z modelów komputerowych, "w perspektywie długoterminowej jednym z najbardziej widocznych znaków zmiany klimatu jest zwiększenie częstotliwości upałów" - twierdzi. "W przeciągu ostatnich 50 lat zaobserwowaliśmy, że w miarę jak postępuje ocieplenie, fale upałów są coraz częstsze i obejmują większe obszary" - mówi i ostrzega: "Jeśli nic nie zrobimy, ryzyko ekstremalnych upałów w 2100 roku w porównaniu z początkiem wieku będzie 10 razy wyższe". Przez ostatnie trzy miesiące mieliśmy do czynienia z niespotykaną pogodą w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. Amerykański tzw. Pas kukurydzy nawiedziła największa od 50 lat susza. Olbrzymie pożary lasów nękały Kalifornię, Francję, Grecję, Włochy, Chorwację i Hiszpanię. Ulewy nawiedziły Manilę i Pekin, a wschodnie wybrzeże Chin uderzyły trzy tajfuny w przeciągu tygodnia. To wydarzenie bez precedensu. Lipiec najciepleszym miesiącem w historii Według danych amerykańskiej Narodowej Administracji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) zeszły miesiąc był najcieplejszym miesiącem w historii USA i na północnej półkuli Ziemi od kiedy zaczęto sporządzać takie dane w 1880 roku. W skali globu temperatura w lipcu jest czwartą najwyższą w historii. James Hansen, najbardziej znany na świecie klimatolog (i główny cel ataków klimatosceptyków) i dyrektor Instytutu Badań Przestrzeni Kosmicznej im. Goddarda (NASA, uważa, że powiązanie między falami upałów a globalnym ociepleniem jest nie do podważenia. Dowody na to, podkreśla, pochodzą teraz nie z komputerowych symulacji tylko z obserwacji zachodzących realnie zjawisk. W opublikowanym w tym miesiącu w Proceedings of the National Academy of Sciences studium, Hansen i jego współpracownicy porównali temperatury z trzech ostatnich dekad do okresu względnej stabilności z lat 1951-80. W przeciągu ostatnich 30 lat średnie temperatury wzrosły o 0,5-0,6 stopnia Celsjusza, co "już ma znaczące skutki", twierdzi Hansen. W latach 1951-80 zimne lata wystąpiły w jednej trzeciej przypadków, w ciągu ostatnich 30 lat - tylko w jednej dziesiątej. Gorące lata w okresie od 1951do 1980 roku wystąpiły 33 proc. razy, a w ostatnich trzech dekadach - 75 proc. razy. Jeszcze bardziej widoczne jest rozszerzanie się stref nawiedzanych prze fale upałów. W latach 1951-80 wyjątkowo upalne lato powodowało falę upałów tylko na kilku dziesiątych jednego procenta całej powierzchni lądów. Teraz w przypadku gorącego lata fale upałów ogarniają 10 proc. lądów. Tłum. ML