Jak pisze brytyjski dziennik "The Independent", który we wrześniu obszernie opisywał wnioski Louhelainena, kilku ekspertów zakwestionowało poprawność wniosków, które miały obciążać Koźmińskiego. Jest wśród nich między innymi profesor Sir Alec Jeffreys, twórca metody genetycznej identyfikacji, który twierdzi, że Louhelainen popełnił dość podstawową pomyłkę, a jego praca w żadnym stopniu nie zwiększa prawdopodobieństwa, że Koźmiński, podejrzewany kiedyś o te zbrodnie, faktycznie je popełnił. Sprawa stała się ponownie głośna po wydaniu książki "Naming Jack the Ripper", której autor, Russell Edwards, opisał wnioski z badań DNA śladów krwi pozostawionych na szalu, znalezionym rzekomo w pobliżu zwłok jednej z ofiar Kuby Rozpruwacza, Catherine Eddowes. Edwards kupił szal w 2007 roku i zlecił doktorowi Louhelainenowi, biologowi molekularnemu z John Moores University w Liverpoolu, wszechstronne badania śladów DNA. To one miały potwierdzić winę 23-letniego Aarona Koźmińskiego.Wyniki badań nie zostały opublikowane w żadnym recenzowanym czasopiśmie naukowym, opisano je tylko na łamach książki. Analiza tego opisu skłoniła kilku genetyków do wyrażenia opinii, że doktor Louhelainen się pomylił, a wskazywane przez niego fragmenty mitochondrialnego DNA występują znacznie powszechniej, niż mu się wydawało i mogą pochodzić od praktycznie dowolnej osoby, która znalazła się na miejscu zbrodni lub miała kontakt z szalem. Wydawnictwo Sidgwick&Jackson, które opublikowało książkę, twierdzi, że autor podtrzymuje swoje twierdzenia, a dowody na to, że to Koźmiński był Rozpruwaczem nie opierają się tylko na tym jednym zakwestionowanym twierdzeniu. Zapowiada dokładne przeanalizowanie sprawy. Wygląda jednak na to, że twierdzenia o ostatecznym rozwiązaniu zagadki są co najmniej przedwczesne. Grzegorz Jasiński