Tradycja nagrody pozwala na jej podział wśród trzech laureatów. Tymczasem wśród żyjących naukowców jest aż pięcioro zasługujących na nią - informuje sztokholmski dziennik "Dagens Nyheter". Obecnie pewność że cząstka Higgsa istnieje sięga 99, 9999 procenta. Ostateczne jej potwierdzenie będzie największym wydarzeniem w dziejach fizyki od 40 lat. Praktyką jest przyznawanie w sytuacji równoczesnych odkryć nagrody tym, którzy jako pierwsi opublikowali na ten temat artykuł w naukowym piśmie. W tym wypadku pierwsi byli, w sierpniu 1964 r., nieżyjący już Robert Brout, Amerykanin pracujący w Belgii i Belg Francois Englert. W październiku w innym piśmie ukazała się publikacja Amerykanina Petera Higgsa. Z ogłoszeniem odkrycia był on już gotowy w lipcu, lecz pismo, do którego wysłał tekst, wobec sensacyjności sprawy wahało się z jego publikacją i w ten sposób stracił on pierwszeństwo. Wkrótce, bo w listopadzie, ukazał się trzeci artykuł autorstwa trójki badaczy: Brytyjczyka Toma Kibble i Amerykanów Geralda Guralnika i Richarda Hagena. Sztokholmski dziennik twierdzi, że w kręgach naukowych przeważają dwie opinie: Nobel należy się Englertowi, Higgsowi oraz Kibble, który z trzeciej grupy włożył w badania najwięcej wysiłku, lub też tylko Englertowi i Higgsowi.