Umiejętność posługiwania się językiem symbolicznym o olbrzymich możliwościach przekazu (pozwalającym na komunikowanie własnych obserwacji, intencji, czy refleksji, a nawet na dyskusje na temat zasady nieoznaczoności Heisenberga i istoty języka) jest jedną z fundamentalnych cech, która wyróżnia Homo sapiens spośród innych gatunków. Trudno byłoby nam wyobrazić sobie ludzką cywilizację pozbawioną języka: język pozwalał współpracować przy wznoszeniu pierwszych miast, umożliwił organizację życia społecznego, w języku formułujemy przepisy prawne i zawieramy wyrażone w języku umowy, język umożliwia magazynowanie wiedzy i jej przekazywanie, bez języka nie mielibyśmy literatury i poezji, zapewne również wierzeń religijnych. Językiem posługujemy się w codziennych relacjach z innymi ludźmi. Wątpliwe, by pozbawiony zdolności językowej komunikacji Homo sapiens mógł opuścić jaskinie i zacząć podbój planety, na której wyewoluował. "Człowiek rozumny" to w dużej mierze, jeżeli nie przede wszystkim, "człowiek obdarzony językiem". W powszechnej świadomości język tak ściśle wpisuje się w istotę bycia człowiekiem, że wielu z nas mogłoby się podpisać pod stwierdzeniem jednego z prymatologów, że gdybyśmy znaleźli szympansa, który dorównuje nam w sztuce językowej komunikacji, nie zastanawialibyśmy się, jakim cudem ta istota potrafi mówić, tylko raczej jakie choroby genetyczne sprawiły, że ten nieszczęśnik tak bardzo został oszpecony i z wyglądu przypomina małpę. W literaturze poświęconej językowi natrafić można na obrazującą ten sposób myślenia anegdotę (zaczerpniętą z jednego z dramatów Denisa Diderota). Na przełomie XVII i XVIII w. kardynałowi Melchiorowi de Polignac, duchownemu i dyplomacie pochodzenia włoskiego w służbie francuskiej, pokazano małpę człekokształtną - orangutana lub szympansa. Zdumiony niezwykłym widokiem kardynał miał wykrzyknął do zwierzęcia: "Przemów, a cię ochrzczę!". Możemy się domyślać, że szympans (lub orangutan) ostatecznie nie został członkiem Kościoła Katolickiego, choć gdyby podobna sytuacja powtórzyła się dzisiaj, nie byłoby to takie oczywiste... [https://wydarzenia.interia.pl/nauka/news-kanzi-malpa-ktora-mowi-nie-tylko-w-wigilie,nId,908012] Różne oblicza językowej komunikacji Trudno się dziwić, że tak niezwykła zdolność umysłowa jaką jest językowa komunikacja inspiruje do pracy badawczej wiele osób. Nad fenomenem języka uczeni dyskutują od stuleci, a jako pierwsi o pewnych aspektach języka zaczęli rozmawiać, jakżeby inaczej, greccy filozofowie. Bodaj najbardziej zainteresował ich charakter pojęć ogólnych (powszechników, uniwersaliów), takich jak drzewo, człowiek, trójkąt, sprawiedliwość, dobro (w rozumieniu nazwy kategorii, a nie pojedynczych egzemplarzy) - których obecność w języku pociąga za sobą problem istnienia desygnatów tych pojęć (obiektów, które te pojęcia nazywają) - czyli hipotetycznych przedmiotów ogólnych. Dla Platona stało się to inspiracją do stworzenia teorii idei (realnie istnieją wyłącznie przedmioty ogólne, obiekty jednostkowe to wyłącznie ich niedoskonałe cienie), co zapoczątkowało spór, który w różnych odsłonach (m.in. na gruncie filozofii matematyki) toczy się również współcześnie. Obecnie znajdujemy się jednak w szczęśliwej sytuacji - nie musimy pozostać na polu filozoficznych spekulacji; poszukując istoty języka możemy korzystać z olbrzymiego dorobku wielu dyscyplin nauki. Możemy, po pierwsze, spoglądać na ewolucyjną historię naszego gatunku i zastanawiać się, w którym momencie Homo sapiens nabył zdolności językowe i co sprawiło, że zdolności te upowszechniły się i utrwaliły w kolejnych pokoleniach. Możemy przyglądać się procesowi akwizycji języka, jaki przechodzą małe dzieci. Możemy korzystać z narzędzi neuronauki i analizować, w jaki sposób mózg "przetwarza" język. Możemy podglądać zwierzęta w ich naturalnym środowisku i w ich zachowaniu szukać źródeł komunikacji językowej, a nawet możemy zamykać zwierzęta w laboratoriach i próbować je tam uczyć języka. Możemy także wykorzystać cały arsenał metod i paradygmatów nauk kognitywnych, by zgłębiać skomplikowane relacje języka i umysłu. Co wiemy o języku? Co zatem współcześnie wiemy o języku? Przede wszystkim wiemy, że jest jedną z najmłodszych funkcji poznawczych, w jakie wyposażony jest ludzki umysł - język powstał bardzo późno, około 200-300 tys. lat temu. A ponieważ prawdopodobnie jeszcze 3-4 miliony lat wcześniej nasi przodkowie nie różnili się zdolnościami poznawczymi od przeciętnych naczelnych, wiemy, że język nie mógł powstać jako efekt działania doboru naturalnego na drodze "zwyczajnej" - czyli bardzo powolnej - biologicznej ewolucji. Musiał wytworzyć się dzięki o wiele szybszej tzw. kumulatywnej ewolucji kulturowej. To znaczy, że kształtowaniu języka brały udział kolejne pokolenie, każde dodając coś od siebie, zaczynając od prymitywnych form komunikacji za pomocą gestów, aż do rozbudowanej gramatyki i pojęć abstrakcyjnych. Obserwacje dzieci uczą nas, że również podczas ontogenezy (rozwoju osobniczego) język nabywamy względnie późno, a proces nauki trwa wiele lat. Co więcej, zdajemy sobie sprawę, że bez kontaktu z osobami posługującymi się językiem dzieci w ogóle nie nauczą się języka, a jeżeli ten kontakt zostanie zapoczątkowany po pewnym krytycznym okresie (nie wiemy dokładnie, ile ten okres trwa), nigdy nie opanują języka w stopniu zaawansowanym. To samo tyczy się zbyt późno zdiagnozowanych niesłyszących od urodzenia (nie nauczą się w pełni posługiwać językiem migowym). Wiemy ponadto, że w mózgu istnieją wyspecjalizowane ośrodki - m.in. ośrodek Broki i ośrodek Wernickiego - uczestniczące w komunikacji językowej, a uszkodzenie któregoś z nich upośledza zdolności językowe (pacjenci z lezją ośrodka Broki potrafią śpiewać, ale mają problemy z mową, zwłaszcza konstrukcjami gramatycznymi; mogą swobodnie poruszać dłońmi, ale tracą zdolność komunikacji za pomocą języka migowego). Lingwiści kognitywni wykazali, że mnóstwo pojęć języka, nawet takie, których w pierwszej chwili byśmy o to nie podejrzewali - np. miłość, kariera, argumentowanie czy społeczeństwo - ma charakter metaforyczny, a metaforyczność języka jest odbiciem czegoś bardziej fundamentalnego: metaforyczności naszego myślenia. [https://wydarzenia.interia.pl/nauka/news-myslenie-metaforami-czyli-dlaczego-glowa-do-gory,nId,909227] Wiemy wreszcie, że nasi najbliżsi krewni, szympansy zwyczajne oraz bonobo, są w stanie nauczyć się prostej formy komunikacji językowej, opartej nie na mowie, a na języku migowym lub języku abstrakcyjnych symboli geometrycznych (leksigramów). Co więcej, wiemy już, że niektóre gatunki małp nauczą się (do pewnego stopnia) rozumienia ludzkiej mowy, jeżeli wychowa się je jak małe dzieci - pozwoli od pierwszych lat życia uczestniczyć w komunikacji, podglądać i podsłuchiwać rozmawiających dorosłych ludzi. Według jednej z najnowszych teorii, która znakomicie uzupełnia się z tym, co dzięki innym naukom wiemy o działaniu mózgu, język ma związek z tzw. symulacją kognitywną - nieświadomym procesem modelowania zjawisk, obiektów, zdarzeń czy emocji, w który angażuje się wiele struktur kory mózgowej. Podczas posługiwania się językiem symulujemy to, o czym mówimy (słuchamy, piszemy, czytamy). Na razie protojęzyk Co interesujące, w wielu z tych różnych podejść do języka można mówić o protojęzyku - systemie komunikacji pozbawionym reguł gramatycznych oraz złożonych pojęć abstrakcyjnych. Protojęzyk można rozumieć przede wszystkim jako coś, z czego "pełnokrwisty" język powstał (filogeneza), jako etap podczas akwizycji języka przez dzieci (do około 2-3 roku życia, gdy dzieci zaczynają stosować reguły gramatyczne), jako poziom języka osób z upośledzeniem pewnych ośrodków w mózgu lub dzieci zbyt późno uczonych języka (w tym języka migowego w przypadku zbyt późno zdiagnozowanych niesłyszących), wreszcie - jako poziom zdolności komunikacji małp uczonych języka (również ignorujących reguły gramatyki). Również związek języka i symulacji kognitywnej najmniej wątpliwości budzi "na poziomie" protojęzyka - czyli w przypadku pojęć konkretnych i najprostszych wypowiedzi. Z wyjaśnieniem złożonych konstrukcji gramatycznych i pojęć abstrakcyjnych w duchu teorii symulacji kognitywnej pojawiają się poważne kłopoty. Jak to trafnie ujął neurobiolog Michael Arbib, poszukiwania istoty języka przypominają stary dowcip o wracającym z baru mężczyźnie, który późną nocą szuka pod latarnią zgubionych kluczy do domu. Nie dlatego, że właśnie pod latarnią je upuścił, ale dlatego, że tylko tam jest jasno. Różne nauki, zdaniem Arbiba, przypominają latarnie, pod którymi naukowcy poszukują klucza do zrozumienia języka. Mimo że przez lata wybudowano wiele nowych latarni (powstało wiele nowych dyscyplin i podejść do języka) i coraz więcej osób zaangażowanych jest w poszukiwania, ciągle rozległe rejony, gdzie może leżeć klucz, skrywane są przez ciemności. Chyba możemy dodać, że póki co pod wieloma różnymi latarniami udało się znaleźć protojęzyk. Na szczęście język nie powinien leżeć zbyt daleko. Łukasz Kwiatek