Po największym wymieraniu w dziejach Ziemi, które miało miejsce 250 mln lat temu, glony i bakterie rozpoczęły prawdziwy wyścig. Mnożyły się tak bardzo, że wskutek zużycia przez nie większości tlenu w oceanach, nastąpiło spowolnienie odradzania się innych form życia morskiego. To spowolnienie trwało przez kilka milionów lat. W trakcie wymierania permskiego około 90 proc. wszystkich gatunków morskich uległo zagładzie. Oprócz tego wymieranie dotknęło ogromną część lądowych form życia. Domniemaną przyczyną wymierania były rozległe procesy wulkaniczne na Syberii, wskutek których zatruciu toksycznymi związkami uległy oceany i atmosfera naszej planety. Okazuje się jednak, że odradzanie się życia oceanicznego wcale nie następowało dynamicznie. Przez około pięć milionów lat w morzach i oceanach panowała stagnacja. Naukowcy ze Stanford University, badając osady oceaniczne z tamtego okresu, stwierdzili, że ta stagnacja nie dotyczyła bakterii i jednokomórkowych glonów. Czynnikiem, który stymulował procesy namnażania się tych mikroorganizmów, wydaje się dwutlenek węgla, którego podwyższony poziom był wynikiem procesów wulkanicznych.