Jest to pierwszy przypadek, kiedy matka oddaje jajeczka córce, która prawdopodobnie będzie bezpłodna - do tej pory uwarunkowania biologiczne powstrzymywały lekarzy od pobierania takich donacji. Także w tym przypadku pobranie jajeczek poprzedziły liczne narady i konsultacje zespołów lekarskich, z komisją etyki włącznie. Już od lat bezpłodne kobiety przyjmują jajeczka od swoich bliższych lub dalszych krewnych lub nawet obcych osób - w ostatnim przypadku trzeba się jednak liczyć z kilkuletnim okresem oczekiwania. Często na zamrożenie decydują się osoby, które odkładają plany macierzyńskie na później, a boją się spadku jakości jajeczek wraz z wiekiem oraz osoby chore na raka, u których istnieje prawdopodobieństwo, iż chemoterapia zakończy się bezpłodnością. Zazwyczaj około 85 proc. jajeczek przeżywa zamrożenie, natomiast szanse na urodzenie dziecka wynoszą ok. 40 proc. Siedmioletnia Flavie Bivin cierpi na Syndrom Turnera, chorobę genetyczną charakteryzującą się brakiem jednego z kobiecych chromosomów X. W większości przypadków choroba ta powoduje bezpłodność oraz wcześniejszą menopauzę. Jednakże w przypadku dobrego stanu zdrowia cierpiące na nią kobiety bez problemu mogą zostać sztucznie zapłodnione. Co prawda jajeczka mogą być przetrzymywane jedynie przez 10 lat, istnieje jednak nadzieja, że do czasu aż Flavie zdecyduje się na ich wykorzystanie będzie możliwe przedłużenie tego okresu. Oczywiście decyzja o zapłodnieniu oraz urodzeniu "brata" lub "siostry" będzie należała do Flavie. Zabieg oprotestowała grupa feministyczna przeciwstawiająca się ograniczaniu roli kobiety do macierzyństwa.