W artykule opublikowanym w fachowym czasopiśmie "Nature Climate Change" naukowcy z kilku czołowych ośrodków badawczych w Europie wskazali na kilka przyczyn tego niepokojącego zjawiska: spadek liczby dużych i zdrowych drzew, stałe zmniejszanie się powierzchni lasów oraz zmiany klimatu i zjawiska naturalne, takie jak pożary.Pochłanianie związków węgla przez drzewa i emisja tlenu odgrywa kluczową rolę w oczyszczaniu atmosfery z zanieczyszczeń przemysłowych i komunalnych, których jest coraz więcej. Ponadto lasy są niezbędnym ogniwem w naturalnym cyklu cyrkulacji węgla - niezbędnego dla życia pierwiastka - między lądami (geosferą i biosferą), morzem i atmosferą. W artykule wskazano, że europejskie lasy powoli odradzają się po stuleciach ich rabunkowej eksploatacji i wyrębu. Realizowane są programy zalesiania, zwłaszcza po II wojnie światowej. Jednak procesy te są zbyt powolne aby sprostać wzrastającej szybko ilości zanieczyszczeń. W konsekwencji wiele lasów zbliża się do "progu nasycenia" związkami węgla. "Oznacza to, że ilość pochłanianych przez lasy zanieczyszczeń nie wzrasta, a nawet nieco spada" - powiedział jeden z współautorów artykułu dr Gert-Jan Nabuurs z holenderskiego Wageningen University. "Naszym zdaniem jest to pierwsza oznaka nasycenia" - dodał. Naukowcy oceniają, że obecnie europejskie lasy pochłaniają ok. 10 proc. rocznej emisji gazów cieplarnianych przez kraje UE. Jednak Nabuurs wskazuje, że lasy sadzone w okresie ostatnich 70-80 lat "starzeją się" i zbliżają do wieku, w którym tempo przyrostu zielonej masy spada i tym samym spada możliwość absorbcji zanieczyszczeń. W ciągu ostatnich 100 lat spalanie kopalnych surowców energetycznych (węgla, ropy i gazu) zwiększyło się wielokrotnie co spowodowało, że do atmosfery uwalniane są olbrzymie ilości związków węgla poprzednio związanego w geosferze. Ponadto takie procesy jak urbanizacja i wyrąb lasów zmniejszyło zasięg biosfery, która usuwała nadmiar węgla z atmosfery poprzez fotosyntezę. Procesy te szczególnie przybrały na sile w rezultacie burzliwego rozwoju gospodarek tzw. krajów wschodzących, takich jak Chiny, Indie i Brazylia.