Obecnie w Polsce korzysta się z sieci komórkowej kolejnych generacji: 2G, 3G i 4G. Trwają też prace nad siecią 5G - Komisja Europejska chce, by kraje członkowskie posiadały szerokie pokrycie tą siecią do 2025 roku. Według wskazań Komisji do 2020 roku sieć 5G ma być dostępna na zasadach komercyjnych w przypadku co najmniej jednego dużego miasta w każdym kraju członkowskim. W ramach tej sieci stacje bazowe będą rozmieszczone gęściej niż teraz, a fale elektromagnetyczne będą miały dodatkowe, wyższe niż dotąd częstotliwości. Obecnie promieniowanie elektromagnetyczne obejmuje zakres fal od 800 MHz do maksymalnie 5 GHz. Sieć 5G ma dodatkowo obsługiwać jeszcze wyższe częstotliwości, sięgające nawet ok. 52 GHz. Co wiemy nt. wpływu na zdrowie pola elektromagnetycznego stosowanego w telefonii komórkowej różnych generacji? Na pytania PAP odpowiada ekspert z łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy, prof. Marek Zmyślony, który kieruje Zakładem Ochrony Radiologicznej. "Należy przyjąć zasadę ostrożności" "Wiemy, że pole elektromagnetyczne, z którym mamy do czynienia w telefonii komórkowej, działa na organizm człowieka i wywołuje skutki biologiczne. Nie ma natomiast jednoznacznych danych, pozwalających stwierdzić, czy ma to jakieś skutki zdrowotne. Z tego powodu, jeśli chodzi o normy dotyczące promieniowania, należy przyjąć zasadę ostrożności" - mówi prof. Marek Zmyślony. Badacz tłumaczy, że odczuwalne przez nas ogrzewanie ucha jest wynikiem nagrzewania baterii telefonu. Jak przypomina, promieniowanie elektromagnetyczne niesie ze sobą energię, która jest pochłaniana przez tkanki i zmienia się na inne rodzaje energii, np. cieplną. Kiedy rozmawiamy z kimś długo przez telefon, to temperatura głowy w okolicy, gdzie przykładamy aparat, może się - w wyniku promieniowania elektromagnetycznego - dodatkowo nieznacznie zmienić. Na forach internetowych ludzie przedstawiają różne obawy dotyczące nowych technologii. Niepokoi ich np. fakt, że z sieciami 5G związane będzie promieniowanie mikrofalowe - a więc takie, jakie znamy z mikrofalówek. Prof. Zmyślony odpowiada: "Wszystkie generacje telefonii komórkowej, z których korzystamy - począwszy od 1G - pracują w systemie mikrofalowym. Obejmuje ono częstotliwości od 300 MHz do 300 GHz". Zwraca uwagę, że w mikrofalówkach intensywność fal jest tak ogromna, że potrafi szybko ugotować wodę. Intensywność fal mikrofalowych pochodzących z telefonii komórkowej jest nieporównywalnie niższa. Badania trwają Jeżeli człowiek znalazłby się w miejscu o wysokiej intensywności promieniowania mikrofalowego - może zacząć się pocić, a akcja serca przyspieszy. "Są to biologiczne efekty związane z promieniowaniem elektromagnetycznym: organizm pozbywa się nadmiaru ciepła, które powstało z energii elektromagnetycznej. Ten efekt biologiczny świadczy jednak o tym, że organizm jest zdrowy, daje sobie radę w tych nowych warunkach. Nie jest to jednak równoznaczne ze stwierdzeniem, że ta konkretna dawka promieniowania wywrze jakikolwiek wpływ na zdrowie, choć oczywiście nie można tego też wykluczyć" - mówi naukowiec. Prof. Zmyślony opowiada, że efekt termiczny jest jedną z wielu konsekwencji biologicznych, związanych z promieniowaniem elektromagnetycznym. Do innych poznanych przez badaczy efektów należy np. zmiana EEG w spoczynku czy wpływ na procesy oksydacyjne w komórce. Choć wiadomo, że promieniowanie mikrofalowe oddziałuje z komórkami organizmu. "Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, że jest to złe albo dobre dla zdrowia. Sprawa jest otwarta, badania trwają" - mówi naukowiec. Wpływ stacji bazowych Prof. Zmyślony podkreśla, że charakter ekspozycji na promieniowanie z telefonu komórkowego jest inny od ekspozycji na promieniowanie ze stacji bazowej. Dodaje, że podczas rozmowy przez telefon pole elektromagnetyczne, w jakim znajduje się człowiek, ma stosunkowo wysokie wartości; rozmowa trwa jednak zwykle stosunkowo krótko, a ekspozycja na promieniowanie jest ograniczona do głowy. "Z kolei stacja bazowa emituje pola, które w miejscach przebywania ludzi są o kilka rzędów wielkości mniejsze, niż te wysyłane przez telefon. Robi to jednak nieprzerwanie a ekspozycja dotyczy całego ciała" - tłumaczy. Ekspozycja na promieniowanie stacji bazowej może trwać nieustannie całe dekady. Rozstrzygnięcie o wpływie na zdrowie tak długiej ekspozycji jest praktycznie niemożliwe w ramach rzetelnych badań naukowych. "Aby zebrać niezbędną w badaniach epidemiologicznych odpowiednio liczną grupę osób eksponowanych na odpowiednio wysokie pola elektromagnetyczne pochodzące od stacji bazowych, pomiarami wartości pola należałoby objąć bez mała pół Polski. Na ich przeprowadzenie nikogo dziś nie stać" - ocenia prof. Zmyślony. Dlatego większość dostępnych badań nad szkodliwością telefonii dotyczy tylko aparatów telefonicznych. Wyników badań nie można jednak automatycznie odnosić do stacji bazowych. Eksperyment na szczurach Prof. Zmyślony mówi, że promieniowanie z telefonów komórkowych zaliczone jest do przypuszczalnych kancerogenów (tzw. grupa 2B). "To najsłabsza grupa kancerogenów" - wyjaśnił. Dla czynników tych istnieje ograniczony dowód epidemiologiczny działania kancerogennego, lecz brakuje wystarczającego dowodu ich działania rakotwórczego u zwierząt doświadczalnych. "Choć wygląda na to, że ostatnio dowód ten się pojawił" - dodaje badacz, powołując się na wyniki dużego badania amerykańskiego, opublikowanego w 2018 r. oraz potwierdzającego te wyniki badania włoskiego. Ich autorzy wykazali, że u szczurów można wywołać nowotwór, narażając je na promieniowanie takie, jak z telefonu komórkowego. "Dlatego eksperci coraz głośniej mówią, by zmienić kwalifikację promieniowania komórkowego i zgłosić je do grupy kancerogenów 2A" - mówi naukowiec. 2A to grupa czynników o prawdopodobnym działaniu kancerogennym (tj. mających ograniczony dowód działania rakotwórczego na ludzi i wystarczający dowód rakotwórczości u zwierząt doświadczalnych). Nie istnieją też żadne "porządnie zrobione badania", które pokazałyby szkodliwy (kancerogenny) wpływ stacji bazowych telefonii komórkowej na zdrowie człowieka - zaznacza ekspert. Profesor zastrzega jednak, że czym innym są miary obiektywne, a czym innym - subiektywne odczucia osób mieszkających w okolicach już istniejących stacji bazowych. "Niektórzy ludzie przy stacjach bazowych skarżą się na zaburzenia ze strony centralnego układu nerwowego: niektórzy nie mogą spać, boli ich głowa, są pobudzeni. A inni - zmęczeni. Bywa tak, że wyprowadzają z mieszkań w pobliżu stacji bazowych, bo nie mogą tam żyć. To muszą być nieprzyjemne odczucia, choć nie chcę rozstrzygać, jaki jest powód" - mówi. Nadwrażliwość elektromagnetyczna Jedną z hipotez próbujących te objawy wyjaśnić jest "nadwrażliwość elektromagnetyczna" (elektrowrażliwość). Prof. Zmyślony zastrzega, że wśród naukowców nie ma zgody, czym w ogóle jest to zjawisko. "Może być tak, że ktoś winę za złe samopoczucie zrzuca na pola elektromagnetyczne, bo widzi za oknem stację bazową, naczytał się czegoś w internecie i boi się takich pól" - mówi badacz z Instytutu Medycyny Pracy. "Były nawet badania, które pokazały, że objawy subiektywne w większym stopniu związane są z obawami, niż z rzeczywiście zmierzonymi polami elektromagnetycznymi" - dodaje naukowiec. Zaznacza jednak, że wśród badanych zdarzały się też osoby, u których subiektywne objawy (ucisk w klatce, kołatanie serca) miały niewielki, ale zauważalny statystycznie związek z polem elektromagnetycznym. O wpływie fal, wykorzystywanych w sieci 5G, na zdrowie - wiadomo jest jeszcze mniej, niż w przypadku fal stosowanych w obecnej telefonii. Badacz zwraca uwagę, że w sieci 5G używane będzie nie tylko promieniowanie mikrofalowe, ale i fale milimetrowe. "O skutkach biologicznych i zdrowotnych promieniowania milimetrowego nie wiemy prawie nic. Zastosowanie takich fal były niszowe, a badań zakrojonych na szeroką skalę nie było" - oznajmia rozmówca PAP.