Odbywał się on w dniach 9-13 kwietnia w Londynie.Eksperci podkreślali też, że nowe kombinacje leków są bardzo dobrze tolerowane przez chorych, pod względem działań niepożądanych niewiele różnią się od placebo i przeważnie można je stosować przez trzy miesiące zamiast przez cały rok. - Po 25 latach od wykrycia wirusa HCV, który wywołuje WZW C, znaleźliśmy się w szczególnym momencie, gdyż możemy wyleczyć tę przewlekłą infekcję wirusową u większości pacjentów - powiedział podczas konferencji prasowej prof. Michael Manns z Medizinische Hohschule w Hanowerze. Jak zaznaczył, WZW C jest pierwszą przewlekłą infekcją wirusową, którą można dziś całkowicie wyleczyć i to odróżnia ją od wirusowego zapalenia wątroby typu B (WZW B) czy zakażenia HIV, gdyż pacjenci z tymi schorzeniami muszą brać leki już do końca życia. Eksperci podkreślali, że wyleczenie z WZW C jest niezwykle ważne, ponieważ w ciągu najbliższych lat nie ma nadziei na szczepionkę chroniącą przed infekcją HCV. Wirus ten przenosi się przez bezpośredni kontakt z zakażoną krwią i produktami krwiopochodnymi. WZW C rozwija się skrycie przez 20-30 lat i może doprowadzić do rozwoju marskości wątroby oraz raka wątrobowokomórkowego. Obok WZW B stanowi ono główną przyczynę raka wątroby na świecie, a w krajach rozwiniętych - główną przyczynę przeszczepów wątroby, zaznaczył prof. Manns. Prof. Ola Weiland z Karolinska University Hospital w Sztokholmie przypomniał, że jeszcze 3-4 lata temu, stosując standardową terapię, można było uzyskać wyleczenie tylko u ok. 40-50 proc. pacjentów zakażonych HCV o tzw. genotypie 1 (genotyp to inaczej charakterystyczny zestaw genów - red.). Jest on najbardziej rozpowszechniony na świecie (w Polsce stwierdza się go u ok. 80 proc. chorych na WZW C) i stwarza trudności terapeutyczne - zwłaszcza genotyp 1a. Standardowa terapia polega na stosowaniu przez co najmniej 48 tygodni (tj. około roku) pegylowanego interferonu alfa (PegIFN alfa) w iniekcjach razem z doustnym lekiem przeciwwirusowym o nazwie rybawiryna. Gdy 2-3 lata temu dołączono do niej inhibitory proteazy I generacji skuteczność leczenia wzrosła do ok. 70 proc. Na konferencji prasowej prof. Weiland przedstawił wyniki badania o nazwie SAPPHIRE-I wśród ponad 600 pacjentów z WZW C, którzy nigdy wcześniej nie byli leczeni. Okazało się, że stosując u nich tylko przez 12 tygodni nową kombinację doustnych leków działających bezpośrednio na wirusa, w połączeniu z rybawiryną udało się wyeliminować HCV u ok. 96 proc. chorych. Jeszcze więcej emocji wśród naukowców wzbudziły wyniki badania SAPPHIRE-II, którym objęto blisko 400 chorych na WZW C. Byli to pacjenci, u których nie zadziałało wcześniejsze standardowe leczenie z użyciem PegIFN alfa i rybawiryny. Połowa z nich nigdy nie zareagowała na tę terapię. Prof. Stefan Zeuzem z Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie przypomniał, że dzięki dołączeniu inhibitora proteazy do standardowej terapii można wyleczyć ok. 30 proc. z nich. Natomiast zastosowanie nowej kombinacji doustnych leków przeciwwirusowych razem z rybawiryną wyeliminowało wirusa u 95 proc. pacjentów. Ta sama kombinacja leków w badaniu TURQUOISE-II przyczyniła się do wyleczenia ponad 90 proc. pacjentów z WZW C i wyrównaną marskością wątroby (to stadium marskości, w którym mimo znacznego zwłóknienia wątroby nie ma jeszcze specyficznych objawów utrudniających pacjentowi życie). - Jest to szczególnie trudna w leczeniu populacja - podkreślił prof. Stanislas Pol z L'Universite Paris Descartes w Paryżu. Za ogromną zaletę nowych leków prof. Graham Foster z Queen Mary Hospital przy University of London uznał to, że pozwalają one wyeliminować z terapii podawany w iniekcjach i ciężko tolerowany przez chorych PegIFN alfa. Lek ten wywołuje m.in. objawy grypopodobne, złe samopoczucie i depresję. - Teoretycznie, jeżeli zdiagnozujemy pacjentów z WZW C i będziemy leczyć ich prawidłowo, to mamy szansę na poziomie populacji wyeliminować wirusa u 89-99 proc. z nich - podsumował prof. Zeuzem. Zwrócił uwagę, że obecnie największym wyzwaniem dla lekarzy zajmujących się leczeniem WZW C jest poprawa wykrywania tego schorzenia. Większość chorych na świecie nie jest bowiem świadoma tego, że wirus od wielu lat skrycie niszczy ich wątrobę. EASL ocenia, że globalnie na WZW C cierpi ok. 160 mln ludzi. W Polsce liczba ta jest szacowana na ok. 230 tys., przy czym choroba została wykryta tylko u 55 tys. z nich.