W razie pojawienia się objawów pacjent powinien udać się do lekarza pierwszego kontaktu, a ten powinien ocenić prawdopodobieństwo występowania zakrzepicy - przekonywali specjaliści w środę na konferencji prasowej w Warszawie. Zainaugurowano na niej pierwszą edycję Kampanii na Rzecz Walki z Żylną Chorobą Zakrzepowo-Zatorową, której przyświeca hasło "Jak nie być jedną nogą w grobie". Jak wyjaśnił prezes Fundacji do Walki z Zakrzepicą Thrombosis prof. Witold Tomkowski, schorzenie to polega na powstawaniu skrzeplin w żyłach głębokich - najczęściej w łydkach, ale też w udach czy żyłach miednicy. Ich fragmenty mogą się oderwać i powędrować z prądem krwi do tętnicy płucnej, powodując jej zator. "Sadowiąc się w tętnicy płucnej fragmenty skrzepliny mogą powodować minimalne objawy, takie jak nieznacznie zwiększona duszność, bóle w klatce piersiowej, przyspieszenie oddechu, objawy identyczne jak w zawale serca. A jeśli objętość skrzeplin jest duża, mogą też spowodować natychmiastową śmierć" - wyjaśnił prof. Tomkowski. Z tego powodu zmarła w lutym 2009 r. Kamila Skolimowska, mistrzyni olimpijska w rzucie młotem - przypomniał obecny na spotkaniu ojciec lekkoatletki Robert Skolimowski. Prof. Tomkowski zaznaczył, że żylna choroba zakrzepowo-zatorowa stanowi poważny problem epidemiologiczny. Na podstawie badań prowadzonych w innych krajach Unii Europejskiej eksperci szacują, że rocznie w naszym kraju z powodu zatoru tętnicy płucnej umiera 40 tys. osób. "Tymczasem liczba zgonów z powodu zawału serca, uważanego za poważny problem zdrowotny, wynosi 12 tys." - przypomniał ekspert. Zwrócił uwagę, że w Polsce liczba rozpoznawanych co roku przypadków zakrzepicy jest kilkakrotnie niższa niż faktyczna liczba osób, które na nią cierpią. Wśród najważniejszych przyczyn tego zjawiska specjalista wymienił niewielką świadomość na temat schorzenia nie tylko w społeczeństwie, ale nawet wśród samych lekarzy. Obecna na spotkaniu prezes Fundacji Mito Aleksandra Kaszuba, która jest organizatorem kampanii, wspominała, że kilka lat temu, gdy miała 27 lat, zdiagnozowano u niej żylną chorobę zakrzepowo-zatorową. Gdy leciała samolotem do Afryki, spuchła jej nagle noga. Po powrocie udała się do lekarza pierwszego kontaktu, ale podejrzewał jakąś chorobę tropikalną - opowiadała. Dopiero wizyta na izbie przyjęć i tomografia komputerowa wykazała, że ma zator tętnicy płucnej. Prof. Tomkowski wśród najważniejszych objawów zakrzepicy żył głębokich wymienił: obrzęk nogi, ból w łydce przy zginaniu, chodzeniu, podwyższona ciepłota nogi lub zaczerwieniona skóra na jednej nodze, bolesność wyczuwana wzdłuż przebiegu żyły powierzchniowej. Przy tych objawach należy niezwłocznie udać się do lekarza pierwszego kontaktu. Eksperci zapewniali, że leczenie żylnej choroby zatorowo-zakrzepowej jest bardzo skuteczne i bezpieczne. Jego podstawę stanowią leki przeciwzakrzepowe. Prawdopodobieństwo występowania żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej rośnie wraz z wiekiem. Do najważniejszych czynników ryzyka tego schorzenia prof. Tomkowski zaliczył: poważne zabiegi chirurgiczne, jak np. wymiana stawu biodrowego czy kolanowego, choroby wymagające dłuższego leżenia w łóżku, urazy, a także choroby nowotworowe. Dr Małgorzata Dybowska z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie powiedziała, że u kobiet do zakrzepicy mogą przyczynić się zmiany hormonalne w trakcie ciąży, przyjmowanie doustnych pigułek antykoncepcyjnych czy hormonalna terapia zastępcza. Specjalistka zwróciła uwagę, że istnieją też genetyczne przyczyny zakrzepicy. Istotnym czynnikiem ryzyka jest też długotrwały brak ruchu, np. w podróży samolotem, pociągiem, samochodem. Prof. Tomkowski zaznaczył, że w ramach profilaktyki zakrzepicy powinno się unikać siedzenia z nogą założoną na nogę, nie dopuszczać do odwodnienia, nie nosić rzeczy wrzynających się w brzuch czy w nogę. Podczas długiej podróży samolotem powinniśmy regularnie się ruszać, wykonywać jakieś ćwiczenia i nie nadużywać alkoholu, który odwadnia. Można też zabezpieczyć się, ubierając podkolanówki czy pończochy uciskowe.