Zdaniem Arystotelesa, człowiek jest zwierzęciem politycznym. Z punktu widzenia dzisiejszych społeczeństw stwierdzenie Stagiryty nie może być bardziej aktualne i prawdziwe. Przytłaczająca większość ludzi interesuje się polityką, jest gotowa zaprezentować swoją opinię w najważniejszych kwestiach rozpalających debatę publiczną. Każdy z członków współczesnego społeczeństwa jest de facto politykiem. Nauki polityczne stały się dzisiaj studium nad życiem całych społeczeństw. Kanadyjski politolog David Easton opracował teorię decyzji politycznych, której głównym założeniem jest sprzężenie zwrotne pomiędzy decyzją polityczną lub działaniem politycznym a zachowaniami i oczekiwaniami społecznymi. Społeczeństwu można przypisać określony zbiór zachowań, żądań, problemów i sympatii politycznych. Stanowi on wejście (input) systemu politycznego. Ten zbiór, nazwijmy go ogólnie, żądań, stymuluje życie polityczne i konkurencję pomiędzy różnymi grupami interesu i partiami politycznymi. W wyniku tej rywalizacji podejmowana jest decyzja lub działanie polityczne. Decyzje i działania, będące elementami wyjścia (output) systemu politycznego, mogą przyjąć dowolną formę: ustawy, rozporządzenia, orędzia, umowy międzynarodowej czy nawet obietnicy przyszłych aktywności. Tak wprowadzona w życie decyzja zmienia zbiór żądań społecznych, co sprawia, że potrzebna jest nowa aktywność polityczna. Sprzężenie zwrotne między wejściem i wyjściem systemu politycznego stanowi kluczowy element tej konkretnej wizji systemu politycznego i zapewnia jego stabilne i prawidłowe funkcjonowanie. Człowiek w takim systemie politycznym jest nośnikiem pewnych preferencji politycznych, które zsumowane z preferencjami innych członków społeczeństwa tworzą ogólny zbiór żądań. Podstawowym zagadnieniem jest więc sposób formułowania preferencji politycznych i dokonywania ocen zachowań zawodowych polityków. Jak podejmujemy decyzje polityczne i dlaczego nieracjonalnie? Współczesne nauki odziedziczyły oświeceniowe przekonanie o racjonalności człowieka. Zagadnienie podejmowania decyzji wyborczych również zdominowane było do niedawna przez oświeceniowy punkt widzenia, który we współczesnej wersji przyjął formę teorii racjonalnego wyboru, proponującej wąskie znaczenie terminu racjonalność. Człowiek podejmuje decyzje, ważąc stosunek zysków do strat i wybiera taką strategię działania, która maksymalizuje zyski. Innymi słowy, działa tak, jak jest dla niego najlepiej. Dodając dwa plus dwa, czyli teorię decyzji politycznej Eastona i teorię racjonalnego wyboru, otrzymujemy bardzo elegancki i spójny obraz życia politycznego. Członkowie społeczeństwa z łatwością identyfikują swoje potrzeby i wybierają z rynku idei i partii politycznych tę, która najlepiej odpowiada im zapotrzebowaniom. Jeżeli tak rzeczywiście wygląda dynamika życia politycznego, to największe szanse na sukces wyborczy mają partie, które prezentują najwyższy poziom przygotowania merytorycznego, w sposób jasny i precyzyjny formułują swoje propozycje, a te najbardziej odpowiadają potrzebom członkom społeczeństwa. W takim wypadku po co mówić o miłości w polityce? Nietrudno sobie przypomnieć, że jeden z liderów partii politycznych propagował przed wyborami politykę miłości. Okazuje się, że nie bezpodstawnie. Jednak pomówmy o miłości Psychologia, neuronauki, teoria ewolucji i filozofia zmodyfikowały podstawowe założenia nauk politycznych. Szereg przeprowadzonych badań wymazał prymat rozumu i zastąpił go intuicją, emocjami i rozumowaniami heurystycznymi (framing). Rynek idei politycznych zastąpiony został rynkiem konkurencyjnych emocji. Innymi słowy, by wygrywać wybory i kształtować określony zbiór preferencji społecznych należy zadbać przede wszystkim o pozytywny i wyraźny przekaz emocjonalny, uruchamiający określone intuicje polityczne członków społeczeństwa. Drew Westen, psycholog i psychiatra, zaproponował zupełnie nowy model podejmowania decyzji politycznych, różniący się znacznie od modelu racjonalnego wyboru. Mózg polityczny jest mózgiem emocjonalnym. Pragnienia, strach i wartości to trzy główne motywy podejmowania decyzji politycznych, dla każdego z nich kluczową rolę odgrywają emocje. Kampanie wyborcze nie mają więc na celu przekonania wyborców o słuszności postulatów jednej czy drugiej partii, ale mają stworzyć pozytywny i przyjazny wizerunek. Decydując o oddaniu głosu na konkretną osobę, wyborca w pierwszej kolejności zastanawia się, jakie uczucia wywołuje partia, do której należy kandydat, w drugiej kolejności ocenia, czy kandydat wzbudza w nim pozytywne uczucia, czy jest uczciwy, empatyczny, współczujący. Dopiero na samym końca przeciętny wyborca analizuje poglądy kandydata, na którego oddaje głos. Profesor Westen przeprowadził badania nad preferencjami wyborczymi, ponieważ nie mógł zrozumieć, dlaczego Republikanie odnoszą ciągłe sukcesy wyborcze (przed wyborem B. Obamy na prezydenta), nad lepiej przygotowanymi merytorycznie Demokratami. Wyniki wskazały, że dyskusje nad złożonymi problemami społecznymi nie są towarem atrakcyjnym na rynku wyborczym. Znacznie ważniejsze jest okazywanie stosownych emocji w odpowiednich sytuacjach na scenie politycznej. Nie jest do końca istotne, co mówisz; ważne byś wiedział jak to powiedzieć i kiedy, zdaje się powiadać Westen. Wróćmy do teorii Eastona. System polityczny, dla którego fundamentem jest sprzężenie zwrotne pomiędzy oczekiwaniami społecznymi i działaniami polityków, musi zostać zmodyfikowany, ponieważ w rękach polityków znalazły się narzędzia mogące dowolnie kształtować treść preferencji wyborczych społeczeństw. Umiejętne ich wykorzystanie może prowadzić do sytuacji, w której wybieramy polityków wbrew naszym własnym interesom. Margaret Thatcher powiedziała kiedyś, że "podobanie się wszystkim nie jest zajęciem dla polityków". Nauki kognitywne zdają się sugerować coś przeciwnego. Mówienie o miłości w polityce, odwoływanie się do spokoju, stabilności jest strategią, której skuteczność potwierdziły badania mózgu i procesów poznawczych. Polityka miłości okazała się strzałem w dziesiątkę na rodzimym rynku usług politycznych. Podobnie jak - nic nie znaczące - hasło wyborcze Obamy "Yes, we can!". I tak polityka i politycy nie różnią się bardzo od strategii przyjmowanej w szkołach podstawowych i średnich przez uczniów. Jeżeli nie jesteś przygotowany a nauczyciel (wyborca) cię lubi, nie mów za wiele - po prostu "zrób ładne oczy". Radosław Zyzik Materiał udostępniony dzięki uprzejmości Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych