Dostępność jedzenia, także zimą, to zjawisko, z którym cywilizowany świat ma do czynienia wciąż jeszcze stosunkowo krótko. Ewolucja nie miała więc czasu, by wypracować mechanizmy, które miałyby nas chronić przed nadmiernym przybieraniem na wadze. Wręcz przeciwnie, nasze organizmy wciąż nastawione są na przeciwdziałanie znacznie groźniejszemu dla nich niedożywieniu, szczególnie zimą, kiedy zawsze w przeszłości jedzenia brakowało. Zdaniem brytyjskich naukowców to właśnie ten efekt sprawia, że zimą jeszcze słabiej, niż zwykle opieramy się pokusom słodkich i tłustych potraw. Nasz organizm nastawiony jest bowiem na gromadzenie, a nie spalanie tkanki tłuszczowej. Wygląda więc na to, że choć noworoczne postanowienia zawsze warto podejmować, to plany rozpoczęcia diety akurat od początku stycznia skazane są raczej na niepowodzenie. Wyobrażamy sobie, że ewolucja powinna dać nam zdolność rozpoznawania, kiedy już możemy przestać jeść, ale w praktyce mamy nad tym małą kontrolę, szczególnie jeśli stykamy się z silnie przetworzonymi pokarmami - tłumaczy pierwszy autor pracy, dr Andrew Higginson z University of Exeter - Nowoczesna żywność daje nam tyle cukru i wzmacnianego smaku, że pokusa jedzenia ponad miarę przewyższa wszystkie słabe, ewolucyjne mechanizmy, które miałyby nas przed tym chronić. Te wnioski to wynik symulacji komputerowych, które miały przewidywać jaka strategia daje zwierzętom i ludziom maksymalne szanse utrzymania odpowiedniej ilości tkanki tłuszczowej w warunkach różnej dostępności jedzenia. Wyniki wskazały na to, że i zwierzęta, i człowiek muszą odczuwać sezonowe zmiany skłonności do przybierania na wadze. Zimą, z oczywistych względów, ta skłonność jest większa. Gromadzenie tłuszczu to nasza polisa ubezpieczeniowa na wypadek kłopotów ze znalezieniem jedzenia, które od wieków zdarzały się głównie zimą - dodaje Higginson - To sugeruje, że Nowy Rok to prawdopodobnie faktycznie najgorszy w roku dzień, by zaczynać nową dietę. Grzegorz Jasiński