Ten paradoks bierze się z faktu, że brana jest pod uwagę emisja przypadająca na głowę mieszkańca. Miasta owszem zużywają nieporównanie więcej energii, emitują znacznie więcej zanieczyszczeń, ale energia ta zużywana jest bardziej racjonalnie. Komunikacja publiczna pozwala efektywniej zużywać paliwo, niż transport indywidualny. Ogrzewanie mieszkań w blokach wielorodzinnych kosztuje mniej, niż w domach wolnostojących. To sprawia, że emisja dwutlenku węgla na głowę Nowojorczyka, albo Londyńczyka jest o ponad połowę mniejsza niż średnio w ich krajach. Jeśli doliczyć do tego emitowany podczas produkcji rolnej metan, miasta zyskują jeszcze bardziej, tyle że to mięso w większości idzie na wyżywienie miastowych.