Jak donosi "Dziennik", chińskie władze obwieściły, że w kwietniu 2007 roku wyślą na orbitę Księżyca bezzałogowego satelitę. Ma to być pierwszy, z czterech etapów podboju srebrnego globu. Pozostałe etapy mają obejmować: lądowanie sondy na Księżycu, pobranie próbek gleby i powrót na Ziemię, i w końcu misję załogową. Chiny od dawna przygotowywały się do podróży w kosmos. Głównie pod okiem radzieckich specjalistów. Programy zainicjowane w latach 60-tych i 70-tych XX wieku nie doczekały się jednak realizacji. Dopiero projekt rozpoczęty w 1992 roku zakończył się lotami kosmicznymi w 2003 i 2005 roku. Chińczycy bardzo ambitnie podchodzą do kwestii podboju wszechświata. Chcą dołączyć do elitarnego klubu państw, które można określić mianem kosmicznej potęgi. Jak zauważa "Dziennik", duże znaczenie ma tu charakter Państwa Środka, które żądne jest spektakularnych sukcesów na arenie międzynarodowej. Dochodzą do tego względy ekonomiczne. Chiny chcą czerpać korzyści z wydobycia księżycowych surowców. Głównie chodzi o eksploatację gazu hel-3, który ma stać się alternatywą dla złóż węgla i ropy. Wszystko to wpływa na tempo prac chińskich naukowców. Według oficjalnych informacji, chińscy taikonauci staną na Księżycu w 2024 roku. Amerykanie mają zrobić to 6 lat wcześniej. Czy Chiny przyspieszą prace i zdążą przed nimi?