- Wśród oceanografów panuje uzasadnione i ugruntowane przekonanie, że oceany i morza pochłaniają około 1/3 emitowanego przez ludzi dwutlenku węgla (CO2). Aż 20 proc. udziału w tej absorbcji mają morza szelfowe, czyli takie, których głębokość nie przekracza 200 metrów - powiedział dyrektor Instytutu Oceanologii PAN prof. Janusz Pempkowiak. Według dotychczasowej wiedzy właśnie w takich morzach jak Bałtyk absorbcja CO2 powinna być szczególnie intensywna. Prof. Pempkowiak, wraz z dr Karolem Kulińskim, postanowił zweryfikować tę obiegową opinię i zbadać, jak dużo dwutlenku węgla Bałtyk w rzeczywistości pochłania z atmosfery. - Doszliśmy do wniosku, że opłaca się ustalić, jaką rolę pełni Morze Bałtyckie w procesie absorbcji CO2. Jesteśmy przekonani, że takie oszacowanie jest istotne dla prognozowania przyszłych zmian klimatycznych - wyjaśnił prof. Pempkowiak. Naukowcy określili np. ile substancji chemicznych zawierających węgiel Bałtyk wymienia z Morzem Północnym oraz jak duży jest strumień związków węgla z rzek do Bałtyku. Wzięli pod uwagę jeszcze 10 innych komponentów obiegu węgla w Morzu Bałtyckim. Okazało się, że Bałtyk w rocznym rozrachunku emituje do atmosfery więcej CO2, niż absorbuje. - Okazało się, że Bałtyk absorbuje ok. 60 mln ton CO2, głównie w rejonach pełnomorskich. Emituje zaś blisko 75 mln ton w ujściach rzek i w rejonach pełnomorskich - tłumaczy rozmówca PAP. W rezultacie każdego roku do atmosfery Morze Bałtyckie emituje 15 mln ton CO2. Dlaczego Bałtyk sam emituje dwutlenek węgla? Prof. Pempkowiak wyjaśnia, że z wodami rzek do Bałtyku dostaje się mnóstwo związków organicznych, które są wymywane z gleby lub trafiają do wody ze ściekami. W wodzie morskiej ulegają one mineralizacji, czego efektem jest wytrącanie się CO2. To właśnie ten nadmiar jest emitowany do atmosfery. Najwięcej dwutlenku węgla Bałtyk emituje jesienią i zimą. Sytuacja odwraca się między kwietniem a październikiem, kiedy żyjące w nim mikroskopijne roślinki, określane jako fitoplankton, intensywnie poszukują dwutlenku węgla, aby móc się dynamicznie rozwijać. - Do mórz szelfowych trafiają substancje odżywcze: azotany, fosforany. One umożliwiają wzrost fitoplanktonu czyli tzw. produkcji pierwotnej. Chcąc zwiększyć swoją masę, te maleńkie rośliny pochłaniają dwutlenek węgla. Kiedy zabraknie go już w wodzie morskiej, to jest absorbowany z atmosfery - powiedział prof. Pempkowiak. Nie wszystkie morza absorbują i emitują porównywalne ilości CO2. Do Morza Śródziemnego wpływają zaledwie dwie duże rzeki i niewiele zanieczyszczeń. Dlatego akurat ono absorbuje więcej CO2, niż emituje. Zdaniem prof. Pempkowiaka również inne morza, o których sądzi się, że absorbują dużo CO2, powinno się ponownie zbadać pod tym względem. - Sporo pomiarów wykonano na Morzu Żółtym, Morzu Chińskim, Morzu Czarnym i Północnym. Jednak miejsca, w ujściach rzek, w których zachodzą procesy związane z emisją i pochłanianiem CO2, są bardzo rzadko badane przez naukowców - mówi uczony. Dyrektor Instytutu Oceanologii PAN przypomina, że dwutlenek węgla w ostatnich latach przyciąga szczególną uwagę, dlatego że jest jednym z gazów cieplarnianych. - Ocieplenie klimatu mniej więcej w 70 proc. wynika ze zwiększenia stężenia dwutlenku węgla w atmosferze - wyjaśnia. Jeżeli okaże się, że morza absorbują znacznie mniej dwutlenku węgla, niż sądzono, to będzie trzeba również zmniejszyć szacunki dotyczące ładunku CO2 absorbowanego przez oceany. - To spowoduje, że przewidywania dotyczące stężenia CO2 w atmosferze za 10 czy 20 lat mogą ulec przewartościowaniu - zauważa rozmówca PAP. Ma to ogromne znaczenie bo - jak tłumaczy prof. Pempkowiak - stężenie CO2 w atmosferze jest bardzo istotnym czynnikiem, branym pod uwagę podczas przygotowywania modeli klimatycznych. Te z kolei pozwalają prognozować, jakie będą temperatury w różnych miejscach globu w nadchodzących latach. Zdaniem uczonego, takie przewartościowanie poglądów w świecie naukowym jest nieuchronne, ale zanim nastąpi, musi upłynąć jeszcze kilka lat. Badania prowadzono w ramach projektu BALTEX sponsorowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, oraz w ramach programu "Baltic-C", w którym uczestniczyły różne państwa Unii Europejskiej m.in. Szwecja, Finlandia i Niemcy. Badania trwały około siedmiu lat i zakończyły się w 2011 roku.