- Spotkanie z Podbeskidziem będzie próbą dla Legii i jej kibiców. Władze klubu dokonały zmian w regulaminie, w którym zobowiązały się do stworzenia odpowiednich warunków bezpieczeństwa podczas meczów, a przede wszystkim udrożnienia dróg ewakuacyjnych - powiedział podczas briefingu prasowego Kozłowski. W przypadku negatywnej opinii policji i straży pożarnej oraz przedstawicieli wojewody po meczu z Podbeskidziem, wniosek o zamknięcie trybuny północnej, na której zasiadają najbardziej zagorzali sympatycy Legii, zostanie ponownie rozpatrzony. Zastrzeżenia policji dotyczyły wykorzystania do dopingu na "Żylecie" środków pirotechnicznych na meczach tego sezonu, uniemożliwiania identyfikacji osób odpowiedzialnych za odpalanie rac oraz rzucania serpentyn na płytę boiska. - Sektorówki, czyli duże płachty rozwijane na trybunach, blokują często przejścia ewakuacyjne. Kryją się też pod nimi przebrani w kominiarki kibice, którzy przy rozpalaniu rac mogą pod ich osłoną zachować anonimowość - zaznaczył Kozłowski. Po wpłynięciu wniosku do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego władze klubu zostały poproszone o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Zdaniem wojewody wyjaśnienia włodarzy i zapewnienia o spełnieniu warunków dotyczących bezpieczeństwa opraw meczowych ze strony Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa są na dziś wystarczające. - Jeżeli jednak klub dopuści się naruszenia swoich zobowiązań, nie będę miał wyjścia i wydam decyzję o zamknięciu trybuny północnej. Na razie tego nie uczynię, ponieważ chciałbym, aby klub sam uporał się z tym problemem - podkreślił. - Wniosek policji traktuję jednak jako aktualny. Rozpatrzę go pozytywnie, jeśli w trakcie spotkania z Podbeskidziem zarząd klubu nie będzie w stanie zagwarantować przestrzegania na stadionie prawa i złamane zostaną zasady bezpieczeństwa - zaznaczył.