Samolot już ponad miesiąc leży na dnie rzeki. Te informacje reporter radi RMF FM potwierdził w prokuraturze. Prawdopodobnie część z sumy prawie 19 tys. zł pokryje ubezpieczyciel. Akcję zarządziła prokuratura, kończąc spór o zapłatę za wydobycie między ministrem transportu a Komisją Badania Wypadków Lotniczych podlegającą zresztą jego resortowi. Na ustalenia komisji i wyjaśnienie przyczyn wypadku z września w którym zginął pilot cały czas czeka jego rodzina. Wrak ma wydobyć legionowski WOPR, który od początku miał się tym zajmować, czekał jednak na decyzję, kto zapłaci za akcję. Nieoficjalnie reporter radia RMF FM dowiedział się, że ponad połowę kosztów ma pokryć ubezpieczyciel, reszta będzie pochodziła od osób prywatnych bądź z budżetu prokuratury. Akcja ma się zacząć w sobotę rano, gdy tylko zrobi się jasno i potrwa co najmniej kilka godzin. Będzie w niej zaangażowanych kilkunastu płetwonurków, łodzie oraz zbiorniki z powietrzem, których wypełnienie pomoże wyciągnąć samolot na powierzchnię. Na możliwość oględzin wraku czekają specjaliści z Komisji Badania Wypadków Lotniczych i prokuratorzy, którzy chcą wreszcie ustalić, co było przyczyną wrześniowego wypadku.