- Rozpoczęcie wegetacji jest spóźnione, można się liczyć z pewnym obniżeniem plonów - powiedział Andrzej Doroszewski, szef Zakładu Agrometeorologii i Zastosowań Informatyki Instytutu Nawożenia, Upraw i Gleboznawstwa w Puławach. Wskazał, że z powodu mroźnej pogody skrócą się poszczególne fazy rozwoju roślin, np. przyspieszenie krzewienia, a to może spowodować, że w kłosach zbóż będzie mniej ziaren. "Sytuacja jest niespotykana od dziesięcioleci" Zdaniem Doroszewskiego trudno jest też powiedzieć, kiedy rolnicy będą mogli wyjechać na pola, bo prognoza na najbliższe dni jest niekorzystna, zapowiadane są duże opady śniegu. Profesor uważa, że opóźnienia w pracach polowych sięgają 2-3 tygodni. Jak mówił, najlepsza sytuacja była wtedy, gdyby ocieplenie następowało stopniowo. Dla roślin nie jest dobrze, jeżeli w nocy temperatury są ujemne, a w dzień - jest ciepło. - Sytuacja jest niespotykana od dziesięcioleci, prace polowe nie zostały jeszcze rozpoczęte, a w dodatku prognoza pogody na następne dni jest niekorzystna - stwierdził prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż Rafał Mładanowicz. Według niego opóźnienia w pracach w rolnictwie mogą wynieść nawet miesiąc. Zaznaczył, że nie wiadomo, w jakim stanie są oziminy. Na niektórych plantacjach pod śniegiem rośliny zaczynają gnić, dotyczy to m.in. plantacji rzepaku i pszenicy - poinformował prezes. Natomiast w przypadku zbóż jarych (czyli wysiewanych na wiosnę), zwłaszcza pszenicy, prawdopodobnie część rolników zrezygnuje w tym roku z ich uprawy. Ze względu na zbyt późny termin wysiewu decydują się np. na uprawę jęczmienia czy kukurydzy. Podkreślił, że zwykle do 15 kwietnia zasianych jest w Polsce ok. 70 proc. zbóż jarych. "Cały sezon przesunie się w stronę jesieni" Dyrektor Lech Kempczyński z Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju uważa, że długa zima to późniejsze żniwa rzepaku i kłopoty z jesiennymi siewami. Wegetacja jest już opóźniona, więc o ile nie będzie warunków sprzyjających przyspieszeniu rozwoju roślin, to cały sezon przesunie się w stronę jesieni - zaznaczył. Wyjaśnił, że dla uprawy rzepaku kluczowy jest siew w terminie agrotechnicznym, czyli w połowie sierpnia. Może się zdarzyć, że późne rzepakowe żniwa przesuną termin siewów, a to może mieć wpływ na kolejne zbiory. Zdaniem Kempczyńskiego obecne warunki pogodowe nie powinny mieć wpływu na poziom tegorocznych zbiorów. Jednak jeżeli żniwa rzepakowe zbiegną się ze żniwami zbożowymi, nastąpi spiętrzenie prac polowych - argumentował. Obecnie występujące temperatury nie są "katastrofalne" dla rzepaku. Śnieg daje dużo wilgoci, a rzepak jest rośliną, która wymaga dużo wody. Najlepiej dla tej rośliny byłoby, gdyby maj okazał się zimny i deszczowy.