- Mężczyzna zwykle przychodził do zakładu, należącego prawdopodobnie do znajomego lub krewnego, żeby sobie pomajsterkować - powiedział January Majewski z zespołu prasowego mazowieckiej komendy policji. Według policji, na razie nie wiadomo, jak doszło do wybuchu; nie było żadnych świadków tego wydarzenia. Policjanci przeszukali przyległy teren, ale nie znaleźli w okolicy innych pocisków. - Będziemy ustalać, gdzie mężczyzna znalazł pocisk i jak doszło do tragedii - powiedział Majewski.