Powód? - Miasta przenoszą do szkół zerówki, bo szukają wolnych miejsc w przedszkolach. Rodzice protestują. - Sytuacja demograficzna jest taka, że przedszkolaków jest więcej niż dzieci w wieku szkolnym, mówi Jolanta Lipszyc ze stołecznego magistratu. - Skoro mamy wolne miejsca w szkołach, a w przedszkolach ich brakuje, takie rozwiązanie jest sensowne, uważa Regina Białousów, dyrektor wydziału edukacji gdańskiego magistratu. - Rozumiem, że rodzice sześciolatków nie mają ochoty na zmiany, ale proszę postawić się na miejscu rodziców trzylatków, którzy nie mają szansy na miejsce w przedszkolu, przekonuje. Problem jest duży - nie ma wątpliwości. W większych miastach zapisanie dziecka do przedszkola graniczy z cudem, chętnych jest zwykle dwa razy więcej niż miejsc. Efekt? Z 1,5 mln dzieci w wieku od trzech do pięciu lat do przedszkola chodzi tylko 30 proc. To najmniej w Europie. Dla rodziców to dramat. Często jedno z nich musi zrezygnować z pracy, by zająć się dzieckiem. Dzięki przeniesieniu zerówek do szkół Gdańsk zyska w przedszkolach około 1000 miejsc, podobnie Warszawa, gdzie lokalizację zmieni aż 30 zerówek. Do zmian przymierzają się też Lublin i Poznań. Tyle że te przesunięcia wcale nie podobają się rodzicom. Boją się, że szkoły nie są przygotowane na przyjęcie młodszych dzieci i nie będą im w stanie zapewnić właściwej opieki.