Według relacji internauty, który opisał incydent w mediach społecznościowych, najemca chciał otworzyć lokal gastronomiczny, jednak wspólnota mieszkaniowa odmówiła zgody. Przy negocjacjach miał paść argument, że obniżyłoby to prestiż apartamentowca z własnym spa i kortem do squasha, usytuowanego w śródmieściu stolicy. To zainspirowało rozgoryczonego najemcę do wywieszenia w lokalu "reklam" najpewniej fikcyjnego interesu. "Lumpex", "Dezynsekcja ubrań i kocy - u nas usuniesz wszystkie robaki", "Perfumy na litry", "Wkrutce otwarcie" - to niektóre z haseł wypisanych na wściekle różowym tle. Wspólnota, w oświadczeniu przesłanym do prasy, zapewnia, że nie puści płazem oklejenia budynku.