Wierni uczestniczący w nabożeństwach, zamiast tradycyjnego różańca, już mogą użyć komórki. Nowy pomysł ma już błogosławieństwo Kościoła, twierdzi "Metro" i już na wstępie zaznacza, że to nie żart. Jeśli komórka może być fotoaparatem, radiem, odtwarzaczem muzyki, służyć do surfowania po internecie, grania, a ostatnio nawet zastępuje kino, to czemu nie mogłaby być również różańcem? - Tak pomyślał Artur Polit, student Wydziału Informatyki i Zarządzania Politechniki Poznańskiej, i stworzył specjalny program do telefonu. Mechanizm jego działania jest prosty: zamiast jak w przypadku tradycyjnego różańca przesuwać w palcach koraliki, wciskasz po prostu przycisk w telefonie. Po każdej zdrowaśce aparat informuje cię na wyświetlaczu, na którym koraliku jesteś, a po każdej dziesiątce wibruje, co oznacza, że pora na "Chwała Ojcu". Na początku odmawiania różańca telefon przypomina, by wybrać intencję, w jakiej chcesz się modlić. Cały czas masz też przed oczami treści kolejnych modlitw, a dzięki specjalnemu menu, które instaluje się w aparacie, możesz przeskakiwać na jedną z czterech wersji różańca (tzw. tajemnic), np. radosną albo bolesną. Zanim Polit zdecydował się umieścić program w sieci (pod adresem http://www.artur.nsm.com.pl/mobilka/?id=15363), poprosił o zgodę eksperta teologii ks. Wojciecha Wójtowicza z Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego w Rzymie. Ksiądz najpierw uznał, że "to niepotrzebne mnożenie form", ale po zapoznaniu się z programem dał studentowi i jego mobile-różańcowi błogosławieństwo. Gdyby aplikacja miała komukolwiek - nawet małej grupce osób - pomóc w modlitwie albo kogoś do niej pobudzić, warto ją rozpowszechnić - uznał.