Najniebezpieczniejsze są rzeki. Co do tego zgadzają się wszyscy. Ratownicy wodni, policjanci, strażacy. - W ciągu godziny tam, gdzie było pół metra, mogą zrobić się trzy metry głębokości - przestrzega Łukasz Kacprzak z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Z drugiej strony ratowników nie dziwi, że wciąż nie brakuje chętnych do kąpieli w rzekach. - W Radomiu działa tylko jeden basen. W pełni sezonu, przy dobrej pogodzie ludzie chcą popływać, ale do tego potrzebny jest rozsądek - mówi Andrzej Grabkowski, prezes WOPR Środowisko Lekarskie. - Teraz już w ogóle nie tworzymy strzeżonych kąpielisk na rzekach. Chcielibyśmy, żeby ludzie w ogóle się w nich nie kąpali - dodaje Andrzej Grabkowski. Zdradliwa Wisła O tym, jak niebezpieczna jest Wisła, miesiąc temu pokazał przypadek 18-letniej Karoliny. Dziewczyna zaczęła tonąć, z pomocą chciał przyjść jej lepiej pływający kolega. Jednak zrezygnował, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że nie tylko nie uratuje dziewczyny, ale i sam zginie. Mimo wysiłków policyjnych nurków ciała dziewczyny do dziś nie udało się odnaleźć. Tragedia miała miejsce w okolicach Ryczywołu. W minioną niedzielę niemal w tym samym miejscu biwakowały dwie rodziny. Jedna z Radomia, druga z Budek Skaryszewskich. Mężczyzna wraz z trojgiem dzieci brodził niezbyt daleko od brzegu. - W pewnym momencie dno widocznie usunęło mu się spod nóg. Zaraz potem woda pochłonęła również jego pięcioletnią córkę. Dwoje pozostałych dzieci na szczęście zdołało wydostać się z wody - relacjonuje nadkomisarz January Majewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Na ratunek tonącym pospieszyli dwaj młodzi mężczyźni. Niestety, oni także nie wydostali się na brzeg. - Po zawiadomieniu policji i straży pożarnej nurkowie wydobyli zwłoki wszystkich czterech ofiar - uzupełnia January Majewski. Dziewczynka miała pięć lat. Mężczyźni byli w wieku od 33 do 37 lat. Rodziny ofiar wciąż są pod opieką policyjnych psychologów. Ich sytuacja jest tym cięższa, że zarówno ofiary, jak i ich rodziny bardzo dobrze się znały.