Mężczyzna we wtorek usłyszał też zarzut usiłowania uszkodzenia tablicy. - Prokuratura zdecydowała dzisiaj o zmianie zarzutów. Pozostawiono zarzut zbezczeszczenia miejsca czci - powiedziała rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska. Grozi za to kara grzywny lub ograniczenia wolności. Jak dodała, nie zdecydowano też o zastosowaniu dozoru policyjnego. 71-latek jest mieszkańcem jednej z podlubelskich miejscowości. Do incydentu doszło we wtorek około godz. 14. Starszy mężczyzna podszedł do tablicy upamiętniającej katastrofę samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem i rzucił w nią słoikiem wypełnionym nieczystościami. Zatrzymali go strażnicy miejscy i przekazali policji. Dwie godziny później na miejsce przyjechała ekipa, która wyczyściła tablicę. Pamiątkową tablicę z szarego granitu odsłonięto w miniony czwartek. Znajduje się na niej krzyż, a poniżej napis: "W tym miejscu w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej, w której 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób - wśród nich prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, obok krzyża postawionego przez harcerzy gromadzili się licznie Polacy zjednoczeni bólem i troską o losy państwa". W środę pod Pałacem Prezydenckim doszło do kolejnego incydentu. 60-letni Andrzej K., warszawiak, podszedł do przeciwników przeniesienia krzyża i - według ich relacji - groził im granatem. Policjanci obezwładnili mężczyznę i zatrzymali. Okazało się, że miał przy sobie rozbrojony granat obronny F1. Decyzja o tym czy i jakie zarzuty usłyszy zapadnie w czwartek.