Jak powiedziała rzeczniczka Muzeum Narodowego Katarzyna Wakuła, wyjazd ma nastąpić "w najbliższym czasie". - Może nawet w tym tygodniu, a jeśli to się nie uda, to na pewno w przyszłym - powiedziała rzeczniczka. - O wszelkie szczegóły należy jednak dopytywać centrum informacyjne resortu kultury - zaznaczyła. Pytana o to, kto konkretnie pojedzie do Niemiec, Wakuła nie podała nazwisk. - Nie jest to oczywiście tajemnica, ale na razie wolelibyśmy nie podawać żadnych nazwisk. (...). Mogę jednak powiedzieć, że wśród tych trzech osób, które zostały wytypowane do tego, aby zanalizować dzieło, jest kuratorka i konserwator - poinformowała. - Jeżeli chodzi o samą analizę autentyczności obrazu na miejscu, ona musi trochę potrwać. (...) Nie chcielibyśmy jednak ze szczegółami opowiadać jak to będzie wyglądać ze względu na to, że jest to bardzo delikatna sprawa. Nasi specjaliści, którzy pojadą do Niemiec, będą wiedzieli, jakie środki muszą podjąć, dopiero po tym, kiedy na żywo zobaczą obraz - podkreśliła Wakuła. W miniony piątek o odnalezieniu obrazu w domu aukcyjnym Kunst und Auktionshaus Eva Aldag napisała "Gazeta Wyborcza". Oferowano go z ceną wywoławczą 4,4 tys. euro. W katalogu aukcyjnym obraz opisano jako "zapewne obraz Gierymskiego". Według marszandów, obecna właścicielka obrazu odziedziczyła go po babce, która w 1948 r. wyszła za mąż za przemysłowca i kolekcjonera z Duesseldorfu, posiadającego już wówczas obraz. Obraz został wycofany z aukcji po interwencji polskiego resortu kultury i Prokuratury Okręgowej w Warszawie.