Niedawno młodzi pijani mężczyźni zdemolowali autobus nocnej linii N34 i pobili motorniczego tramwaju linii nr 6. Nic dziwnego, że warszawscy kierowcy autobusów i motorniczy czują się zagrożeni. Groźna młodzież Wiesław Chmielecki jest kierowcą miejskiego autobusu ponad 30 lat. - Obecnie zagrożenie jest większe niż kiedyś. Ubliżanie jest na porządku dziennym. Dochodzi też do rękoczynów, a nawet napadów z użyciem noża. I to w biały dzień! - opowiada Chmielecki, którego na razie większe nieszczęścia omijają. Jednak był już świadkiem wybijania szyb w autobusie czy niszczenia siedzeń. Twierdzi, że w sytuacjach zagrożenia żaden pasażer nie zareaguje. - Można liczyć tylko na pomoc innego kierowcy, ale ten nie zawsze jest w pobliżu - żali się Chmielecki. Najbardziej niebezpieczne dla prowadzących pojazdy komunikacji miejskiej są kursy nocne. Głównie w weekendy i latem. Zagrożenie tworzą przede wszystkim pijani młodzi ludzie, nawet 15-letni. - Szczególnie uważnym trzeba być, kiedy wjeżdżamy na obrzeża miasta, bo przy pętlach jest dużo sklepów nocnych i wstawiona młodzież szuka wrażeń - opowiadają kierowcy autobusów nocnych. Dodatkowe niebezpieczeństwo stwarza możliwość kupna u nich biletów. - Musimy sami je kupić, więc już na starcie mamy przy sobie pieniądze. Kiedy je sprzedamy, trzeba często bardzo późną porą dostarczyć utarg w odpowiednie miejsce. To ryzykowne - twierdzi Janusz Kawęcki, prowadzący autobus miejski od 10 lat. Wie co mówi. Któregoś wieczora po pracy został pobity na ul. Inflanckiej. Było już po godz. 22. Napastnicy podbili mu oko, pokiereszowali nos i wybili ząb. Zabrali też torbę, w której pan Janusz miał bilety i pieniądze. Zagrożenie na torach Łatwiejszego życia nie mają motorniczy tramwajów. Twierdzą, że do napadów na nich najczęściej dochodzi na prawym brzegu Wisły, głównie na Żeraniu między godz. 18 a północą. W starszych typach tramwajów, jeśli ktoś zechce skrzywdzić prowadzącego pojazd, może to zrobić z łatwością. Wystarczy jedno mocne kopnięcie w drzwi i kabina otwarta. Zanim kierowca wciśnie alarm i ktoś przyjedzie mu na pomoc po napastnikach nie ma śladu. - Nowsze tramwaje są trochę bezpieczniejsze, trudniej się dostać do kabiny, drzwi są mocniejsze - mówi pracownicy Tramwajów Warszawskich. Cezary Dąbrowski redakcja.warszawa@echomiasta.pl