Jak poinformowała w środę Dorota Tietz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, 24 kwietnia do funkcjonariuszy zgłosił się 47-latek, który twierdził, że tydzień wcześniej został uprowadzony przez trzech mężczyzn. Mieli go przetrzymywać przez cały dzień w jednym z mokotowskich mieszkań; zastraszać i żądać spłaty fikcyjnego długu. Mężczyzna powiedział, że gdy po uwolnieniu próbował skontaktować się z policją, został porwany ponownie. Tym razem trafił do mieszkania na warszawskiej Woli. Oprawcy przetrzymywali go pięć dni bez jedzenia, bili i zastraszali. - Wyznaczyli mu też termin spłaty długu na 1 maja i żądali, by zobowiązał się, że nie powiadomi policji - dodała Tietz. Gdy w końcu porywacze go wypuścili, skontaktował się z funkcjonariuszami. - Policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw ustalili, że w 2004 roku mężczyzna, będąc hazardzistą, pożyczył 200 dolarów od osób z "półświatka". Za każdym razem, gdy spóźnił się ze spłatą "pożyczki" kwota długu lawinowo rosła - powiedziała Tietz. Tak było i tym razem, gdy w wyznaczonym terminie mężczyzna nie zapłacił 6 tys. zł. Okazało się też, że do dnia zgłoszenia się na policję zapłacił on przestępcom ok. 40 tys. zł "oprocentowania" od pożyczki. Policjanci ustalili również, że za porwaniami stoi trzech znanych im mężczyzn - 43-letni Robert S. ps. Siekiera, 46-letni Dariusz K. i 33-letni Igor S. Usłyszeli oni zarzuty pozbawienia wolności i wymuszenia. Prokuratura wnioskuje o areszt dla nich.